Aura za oknem zdecydowanie nie przypomina zimowej, ale do rozpoczęcia pucharowej rywalizacji w biegach narciarskich pozostało już mniej, niż dwa tygodnie. Przed zawodnikami moment na ostatnie szlify przed sezonem, w którym głównym celem są przede wszystkim mistrzostwa świata rozgrywane w marcu w Seefeld. - Wszystko w sezonie przygotowawczym udało się zrealizować. Spotkały nas słabe warunki śniegowe na lodowcu, ale i tak zrobiliśmy wszystko to, co chcieliśmy zrealizować. Jestem pozytywnie nastawiony na zbliżający się sezon zimowy. Nawet wyniki badań i zawody w okresie przygotowawczym wypadły pozytywnie i mam nadzieję, że przełoży się to na zimę. Cieszę się, że zaczyna się sezon. Będę walczył ile się da - powiedział Maciej Staręga, reprezentant Polski w biegach narciarskich. Ósmy zawodnik na dystansie sprinterskim z mistrzostw świata w Lahti nie zamierza składać broni i ciągle czuje chęć do walki. - Celem są oczywiście mistrzostwa świata. Na poprzednich w mojej koronnej konkurencji byłem ósmy, więc teraz też chciałbym dojść do półfinału, a Top12 byłoby superwynikiem, który by mnie zadowalał. Wiem, że jest to duże osiągnięcie. Nie chcę pompować balonika. Jeśli zaś chodzi o Puchar Świata to, żeby chociaż raz, dwa lub trzy być w pucharowej "dziesiątce" i to na pewno będzie mnie napędzało jeszcze bardziej. Czołowa trójka? To jest takie marzenie, które mam w sercu i do tego dążę - mówił Staręga, który wkrótce rozpocznie 9. sezon Pucharu Świata w swojej karierze. Staręga zdaje sobie też sprawę, że kibice oczekują od biegaczy narciarskich osiągania lepszych wyników i zdobywania pucharowych punktów. - Po to pracujemy i tego też, że się od nas oczekuje. Nie ukrywam, że jechać na Puchar Świata i nie być w najlepszej "trzydziestce", to dla mnie jako dla zawodnika jest rozczarowanie. Szczególnie jeśli chodzi o sprint. Jeżeli mowa o dystansie, to dużo cięższa sprawa. Mam ambicje, żeby w niektórych zawodach Pucharach Świata biegać w Top10. Nie chcę obniżać swojego poziomu, a nadal być w "trzydziestce", chcąc zaglądać też do "dziesiątki". Mam takie ambicje i założenia - powiedział zawodnik UKS Rawa Siedlce. Polski Związek Narciarski skupia swoją uwagę na skokach narciarskich. Czy biegacze narciarscy czują się poszkodowani? - Skoczkowie zapracowali sobie na to wszystko, co mają, więc ja nie mam żadnych pretensji, jeśli chodzi o chłopaków. Prezes Apoloniusz Tajner całe życie był blisko skoczków narciarskich i z pewnością ma większą sympatię do tej dyscypliny, niż do biegów. Przydałoby się skupić trochę bardziej na biegach, ale nie jest to sprawa tak bardzo zależna od prezesa. Skoro są wyniki w skokach, to są i większe pieniądze od sponsorów, zaś sami sponsorzy naciskają na to, aby poziom w skokach był większy. Koło się zamyka. Najpierw musi przyjść wynik, aby przyszły za tym pieniądze i zainteresowanie mediów. Myślę, że mamy zapewnione szkolenie oraz sprzęt na dobrym poziomie. Brakuje rozwiązania dla finansowania seniorów w kadrze, bo jednak jesteśmy ludźmi, którzy wkroczyli w dorosłe życie i musimy także na sporcie zarabiać. Mając wyniki na poziomie Pucharu Świata, przydałoby się trochę większe wsparcie. Nie wszystko da się jednak osiągnąć od razu - szczerze przyznał Maciej Staręga. W środowisku sportowym sporo mówi się o braku odpowiedniego zaplecza i ośrodków narciarskich, gdzie mogliby trenować zawodnicy. Poziom infrastruktury sportowej pozostawia wiele do życzenia, a zdaniem reprezentanta Polski, marzenie o poprawie sytuacji jest aktualnie melodią przyszłości. - Myślę, że musi zmienić się bardzo dużo, bo zostaliśmy daleko w tyle, jeśli chodzi o przygotowanie ośrodków oraz możliwości treningów w Polsce. Póki co mamy namiastkę ośrodków, ale niczego na światowym poziomie. Da się trenować między innymi w Zakopanem i w malutkim ośrodku w Ptaszkowej, ale nie ma nigdzie w Polsce ośrodka z prawdziwego zdarzenia. Praktycznie na żadnych polskich trasach nie ma profesjonalnego naśnieżania, więc świat nas wyprzedza, a my zostajemy w tyle. W Polsce na ten moment naśnieżanie tras nawet dla amatorów nie jest na tyle opłacalne. Nie ma koniunktury, ośrodki nie inwestują. Przydałby się choć jeden w pełni wyposażony ośrodek do zawodowego narciarstwa, ale to są duże koszty i melodia przyszłości. Wiem, że ministerstwo ma jakieś wizje, ale zanim wszystko przejdzie do realizacji i doczekamy się jednego ośrodka, przed nami jeszcze bardzo daleka droga - powiedział Maciej Staręga. Aleksandra Bazułka