Sobotni bieg na 10 km stylem klasycznym w ramach Pucharu Świata w Lahti zakończył się dla Kerttu Niskanen ogromnym bólem. Fińska biegaczka narciarska zakończyła zawody na 12. miejscu, ale na mecie wiła się z bólu. Wszystko przez pechową kontuzję. Tuż po biegu na pomoc rzucili się koledzy z reprezentacji, którzy pomogli dwukrotnej medalistce olimpijskiej przenieść się w bezpieczniejsze miejsce. Jak się później okazało, Niskanen nabawiła się bardzo poważnego urazu złamania kości piszczelowej. "Podczas sobotnich zawodów towarzyszył mi wielki ból, ale tylko dzięki adrenalinie zdołałam ukończyć rywalizację. Po biegu ból był naprawdę straszny, a później okazało się, co jest przyczyną. Mam złamaną kość piszczelową w lewej nodze. Byłam w dobrej formie, a do tej pory nie zdołałam jeszcze pokazać, na co mnie stać. Czuję się niesamowicie źle" - napisała na Instagramie biegaczka. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! Uraz Niskanen to cios dla Finów przed zbliżającymi się mistrzostwami świata w narciarstwie klasycznym. Te mają rozpocząć się 23 lutego w Oberstdorfie. Nic wcześniej nie wskazywało na to, że z nogą dzieje się coś złego. 32-latka jest załamana, ale fani są pełni podziwu dla jej walki do samego końca. Dumy nie ukrywa między innymi brat biegaczki, który oznajmił, że ta jest prawdziwą wojowniczką i poradzi sobie również z tym nieszczęściem. AB