Justyna Kowalczyk, nasza najwybitniejsza przedstawicielka sportów zimowych w historii, nie pierwszy raz w bezpośredni sposób wyraża swoje zdanie. Tym razem jednak nie chodzi o nią, lecz o młode zawodniczki, które znajdują się pod jej fachową opieką. Dwukrotna mistrzyni olimpijska ujawniła właśnie, że dziewczęta w skandaliczny sposób zostały potraktowane przez dyrekcję Centralnego Ośrodka Sportu w Zakopanem. Na jej facebookowym profilu czytamy: "Jest mi wstyd przed dziewczynami, że nie zabrałam je za granicę, gdzie miałyby świetne trasy przygotowane i mogły jak rywalki przygotować się do najważniejszych startów. Choćby do Strbskiego Plesa. Dziękujemy". Kowalczyk zamieściła również zdjęcie, które doskonale tłumaczy jej frustrację. Kadra polskich biegaczek, przygotowująca się do młodzieżowych igrzysk olimpijskich w Lozannie oraz pucharowych startów w Dreźnie i Nowym Mieście, potrzebuje perfekcyjnie przygotowanych tras. Tymczasem w trzecim dniu obozu trzeba było odwołać trening szybkościowy. A jeszcze dwa dni wcześniej Kowalczyk tryskała entuzjazmem. "Nowa trasa w Zakopanem jest świetna! Ogrom prac w bezśnieżnym czasie. Teraz jakby się ją ze śniegiem udało równie świetnie przygotować..." - pisała na Twitterze. Nie przypuszczała, że raptem po niespełna 48 godzinach jej nastrój ulegnie diametralnej zmianie. Po zakończeniu kariery Kowalczyk została asystentką trenera Aleksandra Wierietielnego. Kadra, która prowadzą, liczy obecnie 10 młodych zawodniczek. Najstarsza z nich, Agata Warło, ma 22 lata. Najmłodsza, Hanna Popko, to zaledwie 16-latka. UKi