- To bardzo nowoczesny samochód specjalnie skonstruowany do tego celu. Wartość nart, smarów i najróżniejszych narzędzi, nie licząc samego samochodu, wynosi około 1,5 miliona koron (ok. 3 mln złotych) - powiedział szef norweskiej ekipy Age Skinstad. Wyjaśnił, że "samochód był już używany podczas części ubiegłego sezonu i spełnił wszystkie wymagania. Pewnym kłopotem jest jednak jego parkowanie. Z powodu ograniczania i tak wysokich kosztów reprezentacji, sprzęt ma jedynie standardową polisę ubezpieczeniową, a samochód zamki tylko fabryczne. Dlatego parkujemy jedynie w pomieszczeniach zamkniętych lub na parkingach strzeżonych. Ewentualna kradzież oznaczałby dla nas katastrofę". Podkreślił jednak, że nie obawia się kradzieży sprzętu, ponieważ narty nie posiadają wartości dla przeciętnego użytkownika. - Mogą je ukraść tylko konkurenci, lecz nie sądzę, aby ktokolwiek posunąłby się aż tak daleko. Zdaniem norweskich mediów jednak złodzieje nie zastanawiają się zwykle co kradną, a łup oceniają później. Tak było w lutym 2008 roku, kiedy w nocy przed zawodami Pucharu Świata w Sztokholmie najlepszym narciarzom skradziono 150 par nart z samochodu zaparkowanego pod hotelem w centrum miasta. - Część z nich była przeznaczona dla najlepszych Norwegów, to też ponieśliśmy bardzo dużą stratę. Teraz już nasze samochody są pilnowane troskliwiej i skuteczniej - powiedział Skinstad.