Choć Daria Błaszko urodziła się na Białorusi, to od 2019 roku jest reprezentantką Ukrainy. Kiedy rozpoczęła się wojna, przebywała na zgrupowaniu w Czernichowie, skąd jednak musiała się ewakuować. Jej relacja w mediach społecznościowych połączona z opisem zdarzeń jest wstrząsająca. Wojna w Ukrainie. Wstrząsająca relacja biathlonistki "Na początku mieszkaliśmy w piwnicy w bazie narciarskiej w Czernihowie. Na pewno strzelano, ale do pewnego czasu było tam całkiem bezpiecznie. Wkrótce musieliśmy się bardzo szybko spakować i wyjechać w inne miejsce. Schronienie dali nam ludzie, którzy mieszkali z nami razem w tej piwnicy. Nie było całkiem bezpiecznie, ale nie było jeszcze bezpośrednich zagrożeń" - opisuje pierwsze dni wojny Błaszko. Czytaj także: Ulubieniec Putina drży o rodzinę Później jednak biathlonistka nie miała już tyle szczęścia. Pociski zaczęły spadać na budynki obok miejsca, w którym się ukrywali. Cały czas musieli się przenosić, ale właściwie nigdzie nie jest bezpiecznie. Zawodniczka opisywała, jak wszystko wokół płonęło, ale wybuchy były tak gwałtowne, że nawet nie zawsze można było rzucić się na podłogę, żeby zakryć twarz. Jak opisuje, najbardziej przerażający jest odgłos nadlatującego samolotu. "To jest straszne. To przerażające, ponieważ nie słychać dźwięku, gdy bomba jest zrzucana. I nie wiesz, czy za pięć sekund jeszcze będziesz żyć" - opisuje Błaszko. Nagrania, które udostępniła, są równie wstrząsające. Wszystko jest zniszczone, a ludzie przerażeni, ale jak sama napisała, najważniejsze, że w ogóle żyją.