Kamila Żuk to obecnie największa biathlonowa nadzieja w naszym kraju. Po wielkich sukcesach w gronie juniorek i medalach z największych imprez kibice oczekiwali, że uda jej się przenieść dobrą dyspozycję na poziom seniorski i nawiązać do sukcesów Weroniki Nowakowskiej czy Moniki Hojnisz. Niestety Żuk boryka się ze sporymi problemami w tym sezonie i zupełnie nie przypomina zawodniczki, którą zachwycano się nie tylko w Polsce. Biathlonistka przyznała, że winien wszystkiemu jest stres, bo trudno jest jej kontrolować emocje, szczególnie na strzelnicy. - Po pierwszych trzech celnych strzałach poczułam, że moje ciało się trzęsie. Nie byłam w stanie nad tym zapanować. Nie kontrolowałam czasu naciśnięcia na spust i dojazdu na tarczę. Jak nie trafiłam pierwszego z dobieranych to wiedziałam, że muszę się skupić i kolejne dwa muszą już być celne. Nie było to dobre strzelanie - powiedziała Kamila Żuk w rozmowie z oficjalną stroną Polskiego Związku Biathlonowego. Czytaj także: Życiowy wynik reprezentantki Polski Teraz przed zawodniczkami starty we francuskim Le Grand Bornard. Trasy we Francji nie są szczególnie lubiane przez Żuk, ale biathlonistka zapowiada, że postara się powalczyć o dobry wynik. - Lubię to miejsce, cieszę się, że tam jedziemy, ale nie do końca mi po drodze z tamtejszymi trasami. Nie odpowiada mi ukształtowanie terenu przez co trasa jest techniczna i za bardzo nie ma gdzie odpocząć. Wiem, że te starty będą ciężkie, ale staram nie nastawiać się negatywnie - mówi Żuk.