Nowakowska-Ziemniak wybiegła po ostatnim strzelaniu na czwartym miejscu, niemal równocześnie z Jekateriną Szumiłową, która jako jedyna w stawce nie miała żadnego pudła, ale około kilometra przed metą Rosjanka straciła równowagę i upadła. Dzięki temu Polka wypracowała sobie przewagę, której nie oddała do końca."Spytałam siebie: Weronika, chcesz walczyć, czy wystarczy ci czwarte miejsce? Po sekundzie zdecydowałam, że oczywiście chcę dogonić rywalkę. Udało się do niej zbliżyć, a później na zjeździe jechałam trochę szybciej od niej. Gdy ją mijałam, zauważyłam, że coś było nie tak z jej nartami, dziwnie się poruszały. Nie wiem, co było potem, ale na szczycie wzniesienia trener powiedział mi, że Rosjanka jest 20 m za mną. Koniec końców nie musiałam walczyć o brąz na finiszu" - relacjonowała Polka na konferencji prasowej.Dotychczas żadnemu Polakowi ani Polce nie udało się zdobyć dwóch medali podczas jednej edycji biathlonowych MŚ w konkurencjach indywidualnych."Trudno w to uwierzyć. Tyle lat czekałam, żeby znaleźć się na podium, a teraz nagle medal w sobotę i medal w niedzielę. Na trasie czułam się bardzo dobrze, na strzelnicy jednak idealnie nie było, ale i tak jestem zadowolona" - przyznała Nowakowska-Ziemniak.Jak dodała, otrzymała wiele gratulacji z Polski po sobotnim triumfie."W kraju ten medal wywołał wiele radości, szczególnie dlatego, że w tym sezonie Polakom nie wiodło się najlepiej w sportach zimowych - skokach czy biegach narciarskich. Ten sukces był czymś bardzo ważnym także dla Polskiego Związku Biathlonu oraz moich koleżanek z drużyny. Nie wyobrażacie sobie nawet, jakie jesteśmy szczęśliwe" - powiedziała.