Blisko miesiąc temu Żuk upadła podczas treningu we włoskim Passo di Lavaze. Całe zdarzenie okazało się mieć bardzo poważne skutki. Biathlonistka została wstępnie zdiagnozowana od razu we Włoszech, ale ostatecznie operację przeszła dopiero po powrocie do Polski, już w szpitalu w Krakowie. Praktycznie od razu po upadku i operacji było wiadomo, że liderka reprezentacji Polski z ostatniego sezonu ma przed sobą długą przerwę. Polski Związek Biathlonu w swoich mediach społecznościowych złożył zawodniczce życzenia powrotu do pełni zdrowia, a zarazem wyraził nadzieję, że będzie ona mogła wrócić do wyczynowego uprawiania sportu. Obecnie wiadomo już, że choć Żuk nie ma szans na występy w pierwszych zawodach Pucharu Świata w nowym sezonie, to jednak ma zamiar powrócić tak szybko, jak tylko będzie to możliwe. Siłownia zamiast nartorolek. Żuk wzmacnia ręce Niespełna 26-letnia Polka opublikowała w mediach społecznościowych nagranie z treningów, które zdążyła wznowić po wyjściu ze szpitala. Żuk musi oczywiście oszczędzać kontuzjowaną nogę, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby odbywała ćwiczenia, w których angażuje mięśnie rąk. "Czy ręce były moją słabą stroną? Nie, ale pewne jest to, że teraz będą najmocniejszą. Pierwszy trening od trzech tygodni. Kolejnych sześć będzie wyglądać podobnie. Cudowne uczucie!" - napisała biathlonistka na swoim Instagramie. Ze słów Żuk wynika, że mniej więcej do połowy października będzie odbywała takie ćwiczenia, jak obecnie. Jesienią, po dalszych konsultacjach lekarskich, sama biathlonistka zapewne będzie wiedziała, jakie są jej szanse na względnie szybki powrót do ćwiczeń na nartach, a w dalszej kolejności także do startów w Pucharze Świata. Kontuzja Żuk to duże osłabienie dla reprezentacji, w dodatku wcale niejedyne. W ostatnim czasie karierę zakończyła Kinga Zbylut. Wieloletni lider polskiej kadry mówi "pas". Trzy razy startował na igrzyskach