- Zdobycz była już praktycznie w kieszeni, a nie ma nic. Staramy się już jednak nie roztrząsać tej sytuacji, a skupić na przygotowaniu do kolejnych konkurencji - dodał Bondaruk. W sobotnim biegu sprinterskim biathlonowych mistrzostw świata Tomaszowi Sikorze rozsypały się naboje podczas pierwszego strzelania. To zdarzenie pozbawiło Polaka medalu. Skończyło się na 5. miejscu. W niedzielę Sikora w biegu pościgowym oddał strzał-widmo (w okolicy tarczy nie było żadnych śladów pocisku, choć sam zawodnik uważa, że strzał był dobry). Na dodatek Magdalena Gwizdoń walczyła o medal w biegu pościgowym, ale w ostatniej serii trzy strzały oddała w tarczę konkurentki. - Taka sytuacja z wybrakowanym pociskiem zdarza się raz na milion strzałów. Mimo całego zamieszania, Tomek pozostaje skoncentrowany. Powtarza, że zostały mu jeszcze dwa biegi i trzeba dalej walczyć o upragniony medal. Dwa lata strzelamy już z tych naboi i dotąd nie było ani jednej podobnej sytuacji. Nie wiemy, co tak naprawdę tam się stało. Tomek potwierdza, że oddał dobry strzał, ale komputer nie odnotował niczego. Tak jakby wcale nie było strzału - podkreślił Bondaruk. We wtorek Tomasz Sikora wystartuje w biegu indywidualnym (początek o godz. 14.15). 12 lat temu właśnie w tej konkurencji zdobył w Anterselvie złoty medal mistrzostw świata.