"Zgodnie z sugestiami wszystkich trenerów, program startów w tym sezonie jest niemal identyczny jak w poprzednim, a olimpiada jest w tym samym terminie, co mistrzostwa świata w Novym Mescie. Przy jednakowym kalendarzu szkoleniowcy mogą przetestować inne schematy działania. Nasz ubiegłoroczny, jak pokazały wyniki, był prawidłowy. Liczymy na to, że teraz będzie podobnie" - powiedział szkoleniowiec na spotkaniu z dziennikarzami podczas ubiegłotygodniowych zawodów Pucharu Świata w Hochfilzen. Przyznał jednak, że problemem jest położenie Soczi na wysokości 1400 m nad poziomem morza. Podkreślił, że do takich warunków należy się przyzwyczaić. "Ostatnie zawody PŚ przed igrzyskami odbędą się we włoskiej Anterselvie, położonej na wysokości około 1600 m. Spędzimy tam osiem dni, a potem przejedziemy bezpośrednio do leżącego o około 150 m niżej pobliskiego Obertilliach, gdzie zostaniemy kolejne 9-10 dni. Później na kilka dni wracamy do domu i stamtąd ruszamy do Soczi. Robimy wszystko, żeby najlepsza forma przyszła wtedy, kiedy najbardziej jej potrzebujemy" - poinformował Kołodziejczyk. Z położenia miasta-gospodarza zimowych igrzysk niezadowolona jest Krystyna Pałka (AZS AWF Katowice). "Nie podoba mi się fakt, że będziemy rywalizować tak wysoko. Wolałabym startować trochę niżej, ale takie miejsce wybrano, musimy się z tym pogodzić i odpowiednio przygotować" - zaznaczyła 30-letnia biathlonistka. W IO może wziąć udział pięć zawodniczek i czterech zawodników z Polski, chociaż obecnie planowany jest udział pięciu biathlonistek i dwóch biathlonistów, koniecznych do sztafety mieszanej. Kwalifikacje indywidualne można zdobywać do zawodów PŚ w Anterselvie, czyli do 19 stycznia 2014 roku. Oprócz Pałki, do Soczi pojadą prawdopodobnie: Magdalena Gwizdoń (BLKS Żywiec), Monika Hojnisz (UKS Lider Katowice), Weronika Nowakowska-Ziemniak i Paulina Bobak (obie AZS AWF Katowice), a także Krzysztof Pływaczyk i Łukasz Szczurek (obaj BKS WP Kościelisko). Kołodziejczyk jest zadowolony z przebiegu treningów kobiet w tym roku. "Moim zdaniem przygotowanie motoryczne, czyli bieganie, jest w tym sezonie na wyższym poziomie niż w poprzednim. Może tego nie widać, ale jeszcze nigdy w historii nasza zawodniczka nie miała trzeciego czasu biegu, a w tym roku Monice się to udało. Weronika też po raz pierwszy w karierze miała 10. wynik, uwzględniając tylko bieganie (obie dokonały tego w szwedzkim Oestersund). Ogólnie rzecz biorąc, cieszy mnie, że możemy się równać z najlepszymi" - ocenił. "Jeśli chodzi o strzelanie, czasem nawet nasze dziewczyny mają pretensje, że nie pracujemy więcej nad tym elementem. Analizy pokazują jednak, że Polska jest pod tym względem na równym poziomie od 11 sezonów" - zapewnił szkoleniowiec. Argumentował, że ewentualne błędy zawodniczek na strzelnicy są obecnie znacznie bardziej kosztowne, przez co także bardziej rażące. "Kiedyś zawodniczki były słabsze biegowo. Jeśli na przykład Krysia strzelała na zero, to była na 25., a przy jednej karze - na 55. miejscu. Teraz, gdy ma jedną karę, jest 25., a przy idealnym strzelaniu może być nawet pierwsza. Wcześniej ten jeden niecelny strzał nikogo specjalnie nie obchodził, a teraz doprowadza dziennikarzy i kibiców do furii" - zauważył. Pałka w ostatnim czasie skupiła się na treningach siłowych. Jak twierdzi, ćwiczenia na strzelnicy męczą ją bardziej od biegania. "Jestem osobą dynamiczną, po prostu potrzebuję być cały czas w ruchu. Najchętniej ominęłabym ten cały, najważniejszy okres przygotowawczy, polegający na strzelaniu do papieru" - przyznała. Nowakowska-Ziemniak zauważyła z kolei, że na Soczi szykuje się już od dawna. "Przygotowywałam się do igrzysk w pełnym, czteroletnim cyklu. Moja trochę słabsza forma w poprzednim sezonie była spowodowana tym, że to na ten czas przypadało największe obciążenie treningami. W tym roku te obciążenia są mniejsze. W tej chwili realizujemy plany startowe, które mają nas doprowadzić do najwyższej formy właśnie na igrzyska" - poinformowała. Trener Kołodziejczyk zapewnił, że jego podopiecznym na pewno nie zabraknie motywacji. "One są chyba nawet przemotywowane, co może im trochę przeszkadzać. Dlatego kilka słabszych występów w Oestersund czy w Hochfilzen może posłużyć jako zimny prysznic, dziewczyny zaczną podchodzić do wszystkiego na spokojnie" - powiedział.