Ukraińska federacja biathlonowa na swoim profilu na Twitterze udostępniła zdjęcia ośrodka sportów zimowych w Czernichowie, kompletnie zniszczonego przez atak rosyjskich wojsk. Choć po obrazkach z Buczy i masakrze ludności cywilnej rozwalone budynki nie robią już takiego wrażenia jak na początku wojny, to jednak trzeba mieć świadomość, że ukraiński sport, przynajmniej pod względem infrastrukturalnym, będzie odbudowywał się przez lata. Wojna w Ukrainie. Szokujące słowa medalistki olimpijskiej Dlatego niezmiennie szokujące są słowa kolejnych rosyjskich sportowców, którzy albo popierają działania Władimira Putina, a w najlepszym razie są zdziwieni, że nie mogą rywalizować na międzynarodowych arenach. Sankcje zresztą zaczynają ich dotykać także w życiu codziennym. W rozmowie z rosyjskim "Championatem" o problemach w życiu codziennym sportowców mówiła dwukrotna medalistka igrzysk olimpijskich w Pekinie Kristina Riezcowa, której sankcje utrudniają robienie... zakupów. - Nie możemy kupić więcej niż pięć paczek makaronów. Dla sportowców najbardziej potrzebne są węglowodany. Z mężem z reguły robimy zakupy na zapas, a w teraz w sklepie nie sprzedano nam takiej ilości, jak zazwyczaj. To był mały szok - mówiła biathlonistka. Czytaj także: Francuski biathlonista może zostać Rosjaninem Rosjanka przyznaje, że nie jest też pewna swojej sportowej przyszłości, bo cały czas nie wiadomo, czy w kolejnym sezonie jej reprezentacja zostanie dopuszczona do startów. - Nie rozumiem tego. Nie wiem, co stanie się z drużyną narodową. Nie wiem, jak będzie wyglądała moja przyszłość klubowa. Będziemy o tym rozmawiać w przerwie między sezonami - mówiła w rozmowie z "Championatem". Dla jednych szokiem jest brak możliwości kupna makaronu na zapas, dla innych skala zniszczeń na Ukrainie i porozrzucane ciała ludności cywilnej. Tak czy inaczej, cały czas trudno przejść obojętnie nad tym, jak bardzo sportowcy z Rosji są przekonani o tym, że są w tym konflikcie ofiarami. I jest to w pewien sposób przerażające.