Norwegia startowała w składzie: Endre Stroemsheim, Tarjei Boe, Johannes Thingnes Boe i Vetle Sjaastad Christiansen. Triumfatorzy nie mieli żadnej karnej rundy i siedmiokrotnie dobierali naboje. Na mecie zameldowali się 20,6 sek. przed Francuzami. Trzecie miejsce zajęli Niemcy ze stratą 50,5 sek. O ile Francuzi nie pokonywali dodatkowych metrów, o tyle Niemcy mieli jedno "pudło" i aż 16 razy dobierali naboje. Wszystko jest już jasne. Wiadomo, co z powrotem liderki reprezentacji Polski Biathlon. Polacy uciekli przed zdublowaniem Polska sztafeta: Andrzej Nędza-Kubiniec, Jan Guńka, Konrad Badacz i Tomasz Jakieła dobiegła na 16. pozycji ze stratą 6.10,9 sek. Nasza drużyna zaliczyła jedną runę karną i dziewięciokrotnie dobierała naboje. Polacy po pierwszej zmianie byli na 15. pozycji. Po występie Guńki Biało-Czerwoni awansowali o jedną lokatę. Guńka zaliczył 10. czas na swojej zmianie. Niestety na kolejnej Polacy spadli na 16. pozycję. Wszystko za sprawą dodatkowych 150 metrów Badacza. Jakieła miał już tylko jedno zadanie. Uciekał przed tym, by nie zostać zdjętym z trasy z powodu zdublowania naszej sztafety. I to mu się udało. Niemalże w ostatniej chwili. Gdyby w czasie ostatniej wizyty na strzelnicy spędził nieco więcej czasu, to sędziowie nie wypuściliby już Polaka na trasę. Dzień wcześniej - w sztafecie pań - najlepsze były Norweżki. Polki: Natalia Sidorowicz, Anna Mąka, Daria Gembicka i Joanna Jakieła zajęły dziewiąte miejsce. W piątek (1 grudnia) na starcie sprintu stanął panie (godz. 14.45), a dzień później panowie (godz. 14.45). Polski mistrz apelował: zapiszcie sobie gdzieś. Zaraz potem pojawił się sukces