MKOl zezwolił na występy sportowców z rosyjskimi lub białoruskimi paszportami w międzynarodowych zawodach mimo trwającej wojny w Ukrainie, jednak w ograniczonym zakresie. Reprezentanci tych krajów nie mogą m.in. prezentować narodowych flag i barw oraz nie mogą aktywnie wspierać działań zbrojnych, a także należeć do armii tych krajów. Rosjanin chce sankcji dla Polaków i Niemców To oznacza, że przynajmniej częściowo, sportowcy z Rosji i Białorusi będą mogli znów rywalizować na międzynarodowych arenach. Co prawda sami Rosjanie nie są zadowoleni z takiego obrotu spraw i sugerują, że to dyskryminujące i nie powinni być obejmowani żadnymi wyjątkami, ale już zaczęli powoli szukać sposobności, by skorzystać z okazji. Były znakomity zawodnik, a obecnie jeden z działaczy biathlonowych Wiktor Majgurow zasugerował, że jeśli będzie taka potrzeba, zawodnicy mogą zrezygnować z pracy w służbach mundurowych, żeby mogli wystartować np. na igrzyskach olimpijskich. Trener tamtejszej kadry Jurij Kamiński w rozmowie z "Ria Novosti" także przyznał, że istnieje taka opcja, ale jego zdaniem należałoby wymagać podobnych sankcji nie tylko wobec Rosjan. Czytaj także: Polacy chcą powstrzymać powrót Rosjan. Mają plan "B" - W naszej kadrze chyba tylko jedna zawodniczka nie jest związana z wojskiem, prawie wszyscy liderzy rosyjskiej drużyny reprezentują CSKA. Są możliwe inne opcje, mogliby przejść pod opiekę innych służb, np. celnych. Z drugiej strony, zobaczmy, czy Polska nie jest w stanie wojny, czy co? Czy Niemcy nie są zaangażowane? W rzeczywistości walczymy z blokiem NATO - mówił Kamiński. Jego zdaniem zresztą "nie ma już konfliktu między Rosją a Ukrainą. Nasz sąsiad jest narzędziem, nikt nie żąda niczego od samego Zełenskiego i od samej Ukrainy". Trudno o wymowniejsze słowa, dowodzące, jak głęboko powiązany jest w Rosji świat sportu i polityki.