W sobotę karty rozdawał wiatr. Żadna z 58 startujących zawodniczek nie była bezbłędna na strzelnicy. Roeiseland startowała w sobotę jako szósta i miała 18,2 s straty do Eckhoff, zwyciężczyni piątkowego sprintu. Na mecie miała nad nią już 29,3 s przewagi. I to właśnie głównie za sprawą strzelania. Dzięki bardzo dobrej postawie w pozycji leżąc Roeiseland, do kolejnych dwóch wizyt na strzelnicy - "w stójce" - mogła podejść ze spokojem. Zdecydowała się oddawać strzały szybko, ryzykując pudła i karne rundy. Na ostatnim strzelaniu dwa razy nie trafiła, a rywalki i tak nie zdołały jej dogonić. Roeiseland odniosła trzecie pucharowe zwycięstwo w sezonie i dziewiąte w karierze. W tym roku stanęła też dwukrotnie na najwyższym stopniu podium mistrzostw świata w Pokljuce, ale tylko rywalizacji sztafet - mieszanej i kobiecej. Kryształową Kulę za triumf w klasyfikacji generalnej PŚ już wcześniej zapewniła sobie Eckhoff. Norweżka ma jednak przed sobą jeszcze jeden ważny cel. W ostatnim starcie - w niedzielnym biegu ze startu wspólnego - bardzo zależy jej na wygranej, bo wówczas odniesie 14. triumf w zawodach PŚ (uwzględniając tylko konkurencje indywidualne) w sezonie i zrówna się pod tym względem z rekordzistką Szwedką Magdaleną Forsberg, która tego dokonała 20 lat temu. Eckhoff ma jednak za sobą już teraz niesamowity rok. Była praktycznie nie do pokonania w drugiej części zimy, co potwierdziła też w lutym w mistrzostwach świata w Pokljuce, zdobywając sześć medali, w tym cztery złote. Zdobyła też już małe Kryształowe Kule w sprincie i w biegu na dochodzenie. W niedzielę może wywalczyć kolejne takie trofeum za bieg ze startu wspólnego. Reprezentacja Polski nie zgłosiła się do finałowych zawodów w Szwecji. Zamiast tego kadrowicze rywalizują w Dusznikach-Zdroju o medale mistrzostw kraju.