W Szwecji trenowało sześć zawodniczek. Oprócz Hojnisz-Staręgi były to: Kinga Zbylut, Kamila Żuk, Magdalena Gwizdoń, Karolina Pitoń i Joanna Jakieła Już we wtorek: Hojnisz-Staręga, Zbylut, Żuk i Gwizdoń wrócą do Szwecji, gdzie od piątku w Ostersund wezmą udział w pierwszych tegorocznych zawodach Pucharu Świata. Liderka polskiej reprezentacji Hojnisz-Staręga, która w poprzednim sezonie zajęła dziesiąte miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ, nie kryła zadowolenia, że będzie miała okazję kilka dni spędzić w gronie najbliższych. "Wróciłyśmy do domu po trzech tygodniach. Można trochę odpocząć. To jest taki moment wielkiej niewiadomej, bo nie miałyśmy możliwości sprawdzenia się z nikim ze światowej czołówki. Mogłyśmy się porównywać tylko we własnym gronie, a to nie jest obiektywne. Ja osobiście czekam na początek sezonu z lekką obawą, ale tak mam zawsze przed inauguracją. Nie jestem negatywnie nastawiona, lecz czuję lekką niepewność może dlatego, że w poprzednim sezonie poprzeczka została wysoko zawieszona i chciałbym sprostać oczekiwaniom. Powtórzyć wynik, a najlepiej poprawić to dziesiąte miejsce w "generalce", ale też poszczególne starty. Oczywiście docelowymi zawodami będą mistrzostwa świata w Anterselvie" - podkreśliła. Po zakończeniu poprzedniego sezonu doszło do zmiany na stanowisku trenera kadry biathlonistek. Nadię Biełową zastąpił Niemiec Michael Greis, trzykrotny złoty medalista igrzysk olimpijski w Turynie w 2006 roku. Jego nominacja została potwierdzona dopiero 17 maja, a wcześniej zawodniczki żyły w niepewności. "Odejście Nadii Biełowej było dla mnie zaskoczeniem, bo miałyśmy informację, że zostanie z nami. Szkoda, bo byłam nastawiana na dalszą współpracę z nią, ale trudno. Tak widocznie musiało być" - stwierdziła Hojnisz-Staręga, która przyznała, że zajęcia z nowym trenerem były bardziej intensywne. "Skupiałyśmy na technice, strzelaniu, różnych niuansach. Wcześniej nie było na to aż takiego nacisku. Mam nadzieję, że przyniesie to tylko pozytywne efekty. Nie chciałabym wyciągać pochopnych wniosków, mam jakieś swoje odczucia, ale to zweryfikuje sezon" - podsumowała. Poprzedni sezon Hojnisz-Staręga rozpoczęła od świetnego występu w na zawodach w Pokljuce, gdzie na 15 km zajęła drugie miejsce. W tym roku pierwszy start odbędzie się w szwedzkim Oestersund, a to nie jest jej ulubiona trasa. "W sumie, to jest powrót do tego co było, bo zazwyczaj właśnie tam zaczynał się sezon. Rzeczywiście nie lubię tam startować, ale nie ma co narzekać. Mam nadzieję, że nie będzie tam mrozu, za którym nie przepadam. Poza tym zmienił się trochę grafik, potem będą sprinty, więc zupełnie inaczej to wygląda" - zauważyła. Ze sporymi nadziejami oczekuje nowego sezonu Zbylut, która w poprzednim sezonie na zawodach PŚ w Novym Mescie wywalczyła ósmą lokatę w sprincie. "Pogoda i warunki na zgrupowaniu w Idre były znakomite, więc mamy nadzieję, że wszystko będzie O.K. Przygotowania były ciężkie. Zrobiłyśmy znacznie więcej niż w zeszłym roku. Czekamy już niecierpliwie na starty. Nie wiemy czego się spodziewać, ale jesteśmy dobrej myśli. Mam nadzieję, że w tym sezonie moje wyniki będą bardziej stabilne, w poprzednim miałam duże skoki. Raz było lepiej, raz gorzej. Celem numer jeden w tym sezonie są mistrzostwa świata, więc wtedy forma ma być najwyższa" - stwierdziła Zbylut. Dla 22-letniej Żuk, która w styczniu wywalczyła w sprincie srebrny medal mistrzostw świata juniorek, obecny sezon będzie pierwszym w pełni seniorskim. "Do poprzedniego przygotowywałam się jako seniorka, ale potem okazało się, że wiek juniorski przesunięto o rok i mogłam jeszcze wystartować w mistrzostwach świata. Do tego sezonu podchodzę już bez żadnej taryfy ulgowej. Przygotowania były dla mnie bardzo ciężkie, a intensywność zajęć niemal dwukrotnie większa niż przed rokiem. Teraz odczuwam pewne zmęczenie, potrzebuję trochę odpoczynku i regeneracji. Wiem, że sezon jest długi. Na pewno będą wzloty i upadki. Wierzę, że tych pierwszych będzie więcej. Generalnie jestem nastawiana pozytywnie" - zapewniła. Grzegorz Wojtowicz