Robert Kopeć, Interia: Przede wszystkim proszę powiedzieć, czy ze zdrowiem wszystko w porządku? Kamila Żuk (reprezentantka Polski w biathlonie): Nie mogę narzekać. Czuję się dobrze. Wszystko jest ok. W trakcie przygotowań do sezony miała pani problem z biodrem. Czy po tej kontuzji nie ma już śladu? - Praktycznie cały początek przygotowań z tym walczyłam. Może nawet nie kontuzją, co problemem mięśniowym, który był wywoływany przez konkretny rodzaj treningu, a mianowicie normalny bieg, nie na nartorolkach czy nartach. Wszystko się ustabilizowało dzięki współpracy z fizjoterapeutą, ćwiczeniom. W tym momencie jest zdolna biegać bez żadnych dolegliwości, z czego jestem naprawdę zadowolona. Od prawie miesiąca jesteście w Kontiolahti. Zapewne w Polsce mieliście testy na koronawirusa. Czy w Finlandii również jesteście badani? - Badania na koronawirusa mamy wykonywane co cztery dni. Oczywiście przed wylotem do Finlandii musieliśmy wykonać test, żeby mieć pewność, że możemy przekroczyć granicę, bo tu na miejscu wymagane jest po przylocie wykonanie testu po 24 godzinach i następnie po 72 godzinach od przylotu i te testy oczywiście muszą być negatywne. Przeszliśmy to wszystko. Teraz, tak jak wspomniałam, mamy co cztery dni testy z IBU (Międzynarodowa Unia Biathlonu - przyp. red.). Jak wyglądają na miejscu obostrzenia związane z pandemią? Czy macie specjalne wytyczne od organizatorów i IBU? - IBU bardzo tego pilnuje. To są podobne środki bezpieczeństwa jak w Polsce. Wszędzie musimy nosić maseczki. Jedynie kiedy, jak to nazwali, uprawiamy sport, to nie musimy ich nosić. Dezynfekcja rąk, oczywiście bezpieczny dystans, unikanie dużych skupisk ludzi. Mamy zalecenia, żeby przemieszczać w jak najmniejszych grupach, żeby na posiłki nie schodzili się wszyscy na jedną godzinę. Każdy team ma swoje stoliki i każdy ma swoje stałe miejsce. Trzeba się pilnować. - Jak najbardziej. A co ze sprzętem? Narty, kije, karabin, amunicja itp. - Każda drużyna ma swój kontener, więc nie ma możliwości, żeby coś się z tym stało. Sprzęt jest bezpieczny. Zawody w Kontiolahti odbędą się z kibicami, choć w ograniczonej liczbie. Na innych arenach zapewne fanów nie będzie, chyba że sytuacja pandemiczna się poprawi. Ma to dla pani znaczenie? - Ubolewam, że kibiców nie ma podczas startów z tego powodu, że fani budowali całą otoczkę zawodów, dają wsparcie, potrafią podbudować zawodnika. Mnie tego będzie na pewno brakować. My musimy się jednak cieszyć z tego, że mamy możliwość rywalizacji i starty nie zostały odwołane. To jest teraz najważniejsze. Doping panią niesie, dodaje skrzydeł. - Zdecydowanie. Odlicza już pani godziny do inauguracji Pucharu Świata? - Może aż tak nie odliczam, ale coraz bardziej czuć atmosferę zawodów. Jestem bardzo podekscytowana i przyznam się, że już nie mogę się doczekać, żeby pucharowa karuzela ruszyła i poczuć sezon startowy. Pierwszą konkurencją będzie bieg indywidualny na 15 km w sobotę. Dzień później sprint. W której konkurencji czuje się pani lepiej? - Analizując ubiegły sezon, to mogłabym powiedzieć śmiało, że w sprincie, ale trudno przewidzieć, jak będzie teraz. Różnie z tym bywa. Ma na to wpływ wiele czynników. W ubiegłym roku miałam problem z czterema strzelaniami. Jednak jestem pełna optymizmu, że w tym sezonie nawet cztery strzelania jestem w stanie bardzo porządnie odpracować. To jest moje założenie na ten sezon i na tym się skupiałam przez cały okres przygotowawczy, żeby faktycznie poprawić strzelanie i wytrzymywać psychicznie, bo to nie jest kwestia umiejętności tylko psychiki i poradzenia sobie z presją strzelecką. Pracowała pani jeszcze nad czymś szczególnie w trakcie przygotowań, które były inne niż dotychczas? Dużo czasu spędziliście w Polsce. Udało się też wyjechać na zagraniczne zgrupowania. Czy trener Michael Greis wprowadził coś nowego? - Wykonywaliśmy podobny plan, jak w ubiegłym roku. Przygotowania zaczęliśmy wcześniej ze względu na to, że poprzedni sezon Pucharu Świata był krótszy. W Polsce mogliśmy wykonywać wszystkie treningi. Jedyną różnicą było to, że cały czas byliśmy w jednym miejscu i to było trochę nużące, kiedy przez trzy miesiące trenuje się na jednym obiekcie. Przede wszystkim musimy się cieszyć z tego, że w ogóle mieliśmy taką możliwość. W Polsce nie było lockdownu, mogliśmy w reprezentacji ćwiczyć razem, a wiem, że w niektórych państwach takiej możliwości nie było, musieli ćwiczyć indywidualnie. Jakieś zmiany w sprzęcie? - Żadnych większych zmian nie dokonałam. Jedynie kije do biegania mam teraz od innego producenta. Czego pani oczekuje po tych pierwszych startach? Zapewne sama jest pani ciekawa swojej dyspozycji, jak i formy rywalek. - Trudno jest mi odpowiedzieć na to pytanie, bo w ostatnich tygodniach moje samopoczucie nie było najlepsze, wkradło się zmęczenie. Chciałabym, żeby mój organizm zaczął się stopniowo rozgrzewać i żebym mogła utrzymać formę sportową minimum taką, jak w ubiegłym sezonie, a oczywiście chciałabym lepszą. Tak jak mówiłam wcześniej, moim priorytetem jest stabilizacja strzelania i to chcę poprawić. Wiem, że bez tego nie będę w stanie poprawić się, jeśli chodzi o rezultaty. Do dobrego wyniku brakowało mi tylko strzelania. Nowością wprowadzoną przez IBU do rywalizacji będzie klasyfikacja najlepszej biathlonistki i biathlonisty do lat 23. To coś dla pani. Celuje pani w plastron liderki tej klasyfikacji? - Oczywiście. Jak tylko jest taka możliwość. Jest dużo młodych zawodniczek, które biegają na dobrym poziomie. Myślę, że rywalizacja będzie zacięta. Biathlon to sport indywidualny, ale drużyna też ma duże znaczenie. Niezwykle ważna w tym roku będzie klasyfikacja Pucharu Narodów, która zdecyduje o kwalifikacjach olimpijskich. - Jesteśmy pozytywnie nastawione. Znamy swoje możliwości. Naszym założeniem jest znaleźć się w pierwszej "10" Pucharu Narodów, żeby na igrzyskach olimpijskich mieć pięć miejsc startowych. Uważam, że jesteśmy w stanie to osiągnąć, co pokazałyśmy choćby w ubiegłym roku. Czasem brakowało nam odrobiny szczęścia, żeby wszystko się zgrało. Mam nadzieję, że w tym roku fortuna się do nas uśmiechnie. Jak już jesteśmy przy igrzyskach... Z kalendarza wypadła próba przedolimpijska w Pekinie. Przydałby się taki rekonesans? Czy ze względu na pandemię lepiej takich podróży unikać i IBU podjęła dobrą decyzję? - Lepiej unikać takich wyjazdów. Dla nas byłaby to długa podróż, pewnie z wieloma przesiadkami, dlatego uważam, że to dobra decyzja. Na igrzyskach olimpijskich to będzie coś nowego dla wszystkich. Z uwagi na pandemię IBU zdecydowała, żeby skumulować zawody, aby ograniczyć przemieszczanie się. Tak będzie w Kontiolahti, Hochfilzen, Oberhofie, Nowym Mescie. Będziecie spędzać dużo czasu w jednym miejscu. Czy to nie będzie zbyt monotonne? - Pewnie coś takiego może się wkraść, ale przede wszystkim cieszymy się, że możemy startować. Wiadomo, że zawodnicy mają swoje miejsca, za którymi nie przepadają. Z roku na roku utwierdzamy się w przekonaniu, że te miejsca nie zasługują na to, żeby odbywał się tam Puchar Świata ze względu na tragiczne warunki atmosferyczne. Takim miejscem na przykład jest Oberhof. Tam chyba jeszcze nie było zawodów PŚ, które odbyły się w dogodnych warunkach atmosferycznych dla zawodników i na świetnie przygotowanej trasie. A w styczniu mamy tam dwa Puchary Świata i rzeczywiście wtedy może nadejść minimalny kryzys. Stawia sobie pani jakieś cele w Pucharze Świata i na mistrzostwa świata w Pokljuce? - Na pewno chciałabym uplasować się wyżej w klasyfikacji generalnej PŚ. Skuteczność strzelecka - to cel numer jeden. Chciałbym ustabilizować ten element, bo wiem, że dzięki temu jestem w stanie być w "15", a nawet w "10" z ubiegłoroczną formą biegową. W tym sezonie zabraknie kilku gwiazd, które zakończyły kariery. Pani zdaniem, największe faworytki to... - Przypuszczam, że te zawodniczki, które brylowały w ubiegłym sezonie. Aczkolwiek biathlon to jest taka dyscyplina, że w jeden rok może się wiele wydarzyć, wiele zawodniczek może zrobić krok naprzód. Decydującym okresem będzie początek sezonu, kiedy zaczną pokazywać się nowe talenty. Na przykład Kamila Żuk. - Oczywiście. To przede wszystkim (śmiech). Rozmawiał Robert Kopeć Program inauguracyjnej rundy PŚ w biathlonie, Kontiolahti (Finlandia): sobota, 28 listopada bieg indywidualny na 20 km mężczyzn (godz. 11.00) bieg indywidualny na 15 km kobiet (14.20) niedziela, 29 listopada sprint na 10 km mężczyzn (10.30) sprint na 7,5 km kobiet (13.40)