Jego żona Hedda termin porodu ma wyliczony na połowę stycznia. Norweg uważa, że jest to najsłuszniejsza decyzja podjęta w jego życiu. - Sport i pieniądze na nim zarabiane to nie wszystko. Najbardziej w życiu liczy się rodzina. Będę w domu już od świąt Bożego Narodzenia aż do narodzin dziecka, a później zajmę się jeszcze nim i matką tak długo, jak to będzie potrzebne. To przecież ważniejsza sprawa niż kolejne zawody - powiedział. Wyjaśnił, że nie przerwie sezonu całkowicie, chociaż straci bardzo dużo punktów w PŚ, co może kosztować go ewentualną wygraną w punktacji generalnej. Podkreślił jednak, że na pierwszym miejscu jest jego pierwszy potomek, a dopiero drugim celem są mistrzostwa świata w Anterselvie w dniach 13-23 lutego. - Jestem świetnie wytrenowany. Wielu biegaczy narciarskich odpuszcza starty przed MŚ. Ja tego nigdy nie robiłem i nawet ciekaw jestem, jak to będzie w moim przypadku. Myślę jednak, że do Anterselvy pojadę wypoczęty i bardziej naładowany psychicznie niż po kilku intensywnych startach w styczniu. Poza tym z zupełnie nową i jeszcze silniejszą motywacją - przyznał na antenie kanału telewizji NRK. Mistrz olimpijski i siedmiokrotny mistrz świata zdecydował się na nieobecność w zawodach PŚ w Oberhofie (9-12 stycznia), Ruhpolding (15-19 stycznia) i Pokljuce (23-26 stycznia). - Nie ma mowy, abym tam się pojawił. Biorę urlop tacierzyński i jestem z tego powodu więcej niż zadowolony. Styczniowe zawody będę oglądał w telewizji siedząc na kanapie z pieluchami - dodał. Sezon PŚ w biathlonie rozpocznie się 1 grudnia w szwedzkim Oestersund, a zakończy 22 marca w Oslo. Zbigniew Kuczyński