"Moja postawa na strzelnicy była katastrofalna. Wiatr zawiewał śnieg i momentami nie było widać celu. Karabin wędrował po całej tarczy już podczas przestrzeliwania. Niektórzy mieli więcej szczęścia, mi nie dopisało. Szkoda mi drużyny, bo Łukasz zrobił kawał dobrej roboty. Niestety nie pokazaliśmy dzisiaj tego na co nas stać" - powiedział Guzik, cytowany przez Polski Związek Biathlonu. "Biegowo czułem się dobrze, narty pracowały jak należy. Ciężko póki co jest mi pogodzić bieg ze strzelaniem, choć na treningu wygląda to idealnie. Poza tym na niekorzyść wciąż działa to, że ja bardzo chcę. Muszę się wyłączyć z takiego myślenia tak jak zrobiłem to w ubiegłym sezonie. Mam nadzieję, że w tym roku uda mi się to wcześniej i wyniki przyjdą już w Le Grand Bornand. Liczę, że będę w dobrej dyspozycji biegowej, a strzelanie samo w końcu przyjdzie. Chciałbym pojechać na igrzyska i tam pokazać, że stać mnie na dobry wynik" - zaznaczył 26-latek, który w styczniu tego roku jako pierwszy Polak po pięciu latach przerwy zdobył punkty Pucharu Świata (26. w sprincie w Oberhofie). Słabszy występ Guzika sprawił, że "Biało-Czerwoni" nie zdołali wykorzystać dobrej postawy Łukasza Szczurka na pierwszej zmianie. Najbardziej doświadczony z Polaków na pierwszej zmianie dobierał tylko trzykrotnie i oddał sztafetę na dziewiątym miejscu ze stratą niewiele ponad minuty. "Wykorzystałem swoje umiejętności strzeleckie, ale muszę przyznać, że miałem też dużo szczęścia. Wiało zwłaszcza w stójce. Później trzeba było walczyć na trasie. Zupełnie inaczej się biegnie w czołówce, jest większa adrenalina, nie czuć tak zmęczenia. Mam nadzieję, że ten bieg pomoże mi się odblokować i w kolejnych startach indywidualnych będzie już lepiej" - przyznał Szczurek. "Od początku sezonu całą grupą chłopaków czujemy, że w biegu zrobiliśmy postęp, ale po wynikach na razie tego nie widać, bo strzelanie nam nie wychodzi. Nie ma już tak, że wychodzimy na ostatnie koło i byle do mety. Trzeba przełamywać swoje bariery i wychodzić ze strefy komfortu, co jest trudne, bo jednak przez ostatnie lata byłem w dołku i każda taka próba kończyła się odcięciem prądu" - zakończył.