Laegreid, startujący z drugiej pozycji, na mecie (28.04,2) wyprzedził swoich rodaków - Vetle Sjaastada Christiansena (strata 24,6 s) i zwycięzcę poprzednich pięciu zawodów Johannesa Thingnesa Boe (35,8 s za triumfatorem). Laegreid na prowadzenie wysunął się po pierwszym strzelaniu. Pozycję lidera, kosztem Christiansena, oddał na chwilę tylko po trzeciej wizycie na strzelnicy, gdzie zaliczył jedną karną rundę. Jego najgroźniejsi rywale w sumie podczas strzelania popełnili o jeden błąd więcej. Sobotni triumfator w poprzednich występach w sezonie za każdym razem finiszował na drugim miejscu. Sukces zawdzięcza pokonaniu ostatniego etapu trasy w ekspresowym tempie. "To było po prostu niesamowite! Przystąpiłem do ostatniej strzeleckiej sesji ze świadomością, że muszę to posprzątać. Zaczęło się dziać. Wszystko zaczęło się układać. Widziałem, że wszystkie pięć strzałów były prawidłowe. Mogłem się więc świetnie bawić. To cudowne uczucie!" - powiedział Laegreid. Norweg dodał, że międzynarodową rywalizację rozpoczynał, gdy koronawirus rządził sportem. Dlatego nie jest przyzwyczajony do tłumów kibiców. Przyznał jednak, że żywiołowe reakcje fanów dodają dodatkowych pokładów sił. "To naprawdę nakręca" - obrazowo przedstawił swoje odczucia. Guzik, jedyny w stawce 60 zawodników Polak, rywalizację zaczynał na 33. pozycji. Najbardziej doświadczony biathlonista z grona biało-czerwonych szansę na dobry wynik zaprzepaścił przy drugim strzelaniu, gdzie zaliczył dwie karne rundy. Później popełnił jeszcze jeden błąd i ostatecznie rywalizację zakończył na 41. miejscu, ze stratą 4.21,4. W klasyfikacji generalnej prowadzi Boe z 539 pkt, wyprzedzając Laegreida o 49 pkt. Trzeci jest Francuz Emilien Jacquelin, który traci już 247 pkt. Guzik z ośmioma pkt zachował 62. miejsce.