Jak podkreśliła, że Unia po wybuchu pandemii COVID-19 za punkt honoru postawiła sobie opracowanie rozwiązań pozwalających zapewnić zawodnikom optymalnie bezpieczne warunki do rywalizacji. "Uważam, że stanowimy wzór do naśladowania, bo zwyczajnie zostało to poprawnie zorganizowane. Wszystko poszło tak, jak sobie zaplanowaliśmy, co wymagało naprawdę dużej dyscypliny, przestrzegania zasad oraz egzekwowania przepisów i kar" - oceniła.Przed sezonem IBU zrezygnowała z organizacji - w związku z pandemią - imprez juniorskich, poza mistrzostwami świata. Odbyły się wszystkie 64 biegi seniorskiego Pucharu Świata, mistrzostwa świata i Europy. Wymagało to wykonania ponad 22 tysięcy testów koronawirusowych."Jedynym odstępstwem od terminarza było przeniesienie finału PŚ z Norwegii do Szwecji z uwagi na wewnętrzne przepisy w pierwszym z krajów. Pogoda tej zimy tym razem bardziej pomagała. Zorganizowaliśmy wszystkie 126 zaplanowanych biegów, łącznie dla seniorów i juniorów" - wyliczyła Gerasimuk.Zaznaczyła, że IBU wzięła na siebie zarówno stronę organizacyjną, jak i finansową testów."Ludzie odpowiedzialni za logistykę i organizację zawodów w zakończonym sezonie jeszcze nie wrócili do domów. Zasłużyli na bardzo długi wypoczynek, wykazali się ogromną cierpliwością, zaangażowaniem i dostępnością przez cały czas" - wspomniała.Zauważyła, że choć nikt nie chce, by kolejny sezon wyglądał podobnie, jak ten ostatni, to IBU jest na taką możliwość gotowa."Rozwiązania, jakie przyjęliśmy, są modelowe. W razie czego mogą zostać trochę poprawione i przeniesione na kolejne lata" - nadmieniła.Biathlonowa centrala zwiększyła środki przeznaczone dla organizatorów zawodów w czasie pandemii."Straty wynikające z braku kibiców były bowiem znaczące, poza tym przeprowadzenie imprez w czasie obostrzeń wymagało dodatkowych przygotowań, a co za tym idzie - poniesienia kosztów" - wspomniała.Gerasimuk pierwszym w historii dyrektorem ds. rozwoju IBU jest od marca 2020, obecnie pracuje w austriackiej siedzibie Unii. Wcześniej kierowała Polskim Związkiem Biathlonu."Współpraca z ludźmi z różnych krajów to bardzo ciekawe doświadczenie. COVID-19 spowodował, że moje projekty, które miały zapewnić dynamiczny rozwój, troszeczkę przygasły. Skupiliśmy się bowiem z konieczności na bieżących rozwiązaniach, na wspieraniu krajów zajmujących się biathlonem, a nie na długofalowych planach" - przyznała.Jak dodała, nie spodziewała się, iż stan pandemicznego "uśpienia" będzie trwał tyle miesięcy."Z jednej strony, po zakończeniu pracy w PZBiath, która pochłaniała mnie przez całą dobę, był to czas na przygotowanie pewnych projektów. Z drugiej, dla mnie jako osoby lubiącej działanie, było to trudne. Mam nadzieję, że teraz będę mogła te opracowane rozwiązania wdrażać" - zauważyła.Niezbyt liczna - ok. 20 osób - załoga centrali IBU w Anif, niedaleko Salzburga, pracuje hybrydowo."Mamy sporą dowolność w organizowaniu pracy. Ja wolę przyjechać do biura, bo tu jestem bardziej skoncentrowana. Poza tym my po prostu lubimy się spotkać, przedyskutować pewne rzeczy, a potem pracować nad nimi w domu" - powiedziała dyrektor.Zaznaczyła, że choć bardzo chciałaby przyjechać na święta do Polski, to prawdopodobnie spędzi Wielkanoc - podobnie jak ostatnie Boże Narodzenie - w Austrii."Oczywiście wszystko zależy od sytuacji, jednak z punktu widzenia organizacyjnego i zdrowotnego tak chyba będzie lepiej" - zakończyła.Gerasimuk w związku z przeprowadzką do Austrii i pracą w IBU wiosną 2020 zrezygnowała z kierowania PZBiath. Po niej na prezesa wybrany został Zbigniew Waśkiewicz, który szefował związkowi w latach 2006-14.(PAP)Autor: Piotr Girczys