Odpowiedź na to pytanie poznamy już wkrótce. W sobotę w szwedzkim Oestersund rozpoczyna się nowy sezon Pucharu Świata. Oczy kibiców będą skierowane przede wszystkim na panie, bo to one od kilku lat stanowią o sile polskiego biathlonu.W maju tego roku doszło do zmiany na stanowisku trenera Polek. Z przyczyn zdrowotnych zrezygnowała Nadia Biłowa, a jej miejsce zajął właśnie Michael Greis. O tym, żeby był znakomitym zawodnikiem nikogo nie trzeba przekonywać. Jak poradzi sobie w roli trenera? Ktoś kto odnosił sukcesy jak zawodnik, nie zawsze sprawdza się jako szkoleniowiec. Greis jest dopiero na początku kariery trenerskiej. Przed przejęciem kadry "Biało-Czerwonych" prowadził tylko męską reprezentację USA i to bez spektakularnych wyników. Ewentualny sukces z Polkami powinien mu otworzyć drzwi do kariery.Liderką "Biało-Czerwonych" jest bez wątpienia Monika Hojnisz-Staręga. "Czy wszystko było ok, czy jestem gotowa, silna fizycznie i mentalnie, czy się boję!? Tak, boję się" - napisała w mediach społecznościowych przed rozpoczęciem sezonu. "Ale nic dziwnego. Poprzeczkę postawiłam sobie dość wysoko i nie byłoby ambicji oraz motywacji bez chęci dorównania temu, a nawet poprawy wyników" - dodała. Poprzedni sezon w wykonaniu 28-letni biathlonistki był najlepszy w karierze w PŚ. W klasyfikacji generalnej zajęła wysokie 10. miejsce. Kilka razy plasowała się w ścisłej czołówce poszczególnych biegów, ale na podium stanęła tylko raz - w Pokljuce w biegu indywidualnym. "Ważne by dobrze zaczęła sezon, nabrała pewności siebie i poradziła sobie z presją zarówno tą wewnętrzną, jak i tą nakładaną przez media oraz kibiców" - stwierdził Greis na stronie internetowej Polskiego Związku Biathlonu.Nowy selekcjoner "Biało-Czerwonych" do Oestersund zabrał jeszcze Magdalenę Gwizdoń, Kamilę Żuk i Kingę Zbylut. Pierwsza z wymienionych to weteranka biathlonowych tras. Dla 40-letniej Gwizdoń to już 25. sezon w Pucharze Świata. Biathlonistka z Lalik jest pierwszą i jedyną w historii Polką, która triumfowała w zawodach PŚ. Pierwsze zwycięstwo zanotowała 13 lat temu w... Oestersund. Wynik powtórzyła w 2013 roku w Soczi. Ostatnio nie wiodło jej się najlepiej, ale przygotowywała się do startów z kadrą B. Teraz przepracowała cały okres przygotowawczy z pierwszą reprezentacją. Pod wrażeniem Gwizdoń jest Greis. "Pamiętam ją jeszcze z tras, choć wtedy nie znaliśmy się osobiście. Nadal jest bardzo ambitna i na treningach stara się być lepsza od koleżanek. Do każdej sesji treningowej przystępuje z ogromnymi pokładami energii. Jest bardzo ważnym członkiem drużyny w kontekście sztafety, mam nadzieję, że indywidualnie też zaprezentuje dobre wyniki" - ocenił niemiecki szkoleniowiec.Dla Kamili Żuk to pierwszy w pełni seniorski sezon. Utalentowana zawodniczka AZS-AWF Katowice w ubiegłym łączyła starty w "dorosłym" PŚ z występami wśród juniorek. Błysnęła w Salt Lake City, gdzie zajęła wysokie szóste (sprint) i ósme (bieg pościgowy) miejsce. Główną imprezą były dla niej jednak mistrzostwa świata juniorów. Z Osrblie przywiozła srebrny medal wywalczony w sprincie. Teraz 22-latka może skupić się tylko i wyłącznie na rywalizacji w seniorkach. "To będzie wyjątkowy sezon. Z pozoru nie będzie się różnił od ubiegłego, bo dalej będę się koncentrować na Pucharach Świata, ale kończę z taryfą ulgową. W zeszłym roku gdzieś z tyłu głowy miałam, że wciąż jestem juniorką i tym usprawiedliwiałam niepowodzenia. Teraz podnoszę sobie poprzeczkę i chciałabym być zdecydowanie stabilniejsza" - stwierdziła Kamila Żuk. Polską kadrę na inaugurację PŚ w Oestersund uzupełnia Kinga Zbylut. W ubiegłym sezonie kilka razy zajmowała punktowane miejsca, ale jej najlepszym rezultatem była ósma pozycja w sprincie w Novym Mescie. "Mam nadzieję, że w tym sezonie moje wyniki będą bardziej stabilne, w poprzednim miałam duże skoki. Raz było lepiej, raz gorzej. Celem numer jeden są jednak mistrzostwa świata, więc wtedy forma ma być najwyższa" - mówiła 24-letnia zawodniczka.Do Szwecji nie pojechały Joanna Jakieła i Karolina Pitoń. Jak przekazał Greis, obie wystąpią w Pucharze IBU w Ridnaun i tak będą szukały szansy na zakwalifikowanie się do kadry na kolejne zawody Pucharu Świata. A co z "Biało-Czerwonymi"? Kibice tęsknią do czasów, kiedy Tomasz Sikora bił się z najlepszymi. Odkąd wicemistrz olimpijski z Turynu i medalista mistrzostw świata zakończył karierę polski męski biathlon jest w kryzysie. Polacy są tylko tłem dla najlepszych. Rzadko udaje im się zająć punktowane miejsce, czyli w pierwszej "40". Słabe starty sprawiły, że Polska może wystawić w indywidualnych zawodach tylko trzech biathlonistów. Może wreszcie coś drgnie i efekty przyniesie praca z trenerem Adamem Kołodziejczykiem, który męską kadrą opiekuje się drugi sezon."Interesują mnie miejsca w pierwszej "20". W klasyfikacji generalnej liczę na lokatę wśród 50 najlepszych biathlonistów świata. To już nie są takie cele, jak w latach ubiegłych, żeby się kwalifikować do biegu pościgowego, bo to przy normalnym strzelaniu jest już w zasięgu każdego z nas" - mówi Grzegorz Guzik.Najważniejszą imprezą w sezonie są mistrzostwa świata, które od 13 do 23 lutego 2020 roku odbędą się we włoskiej Anterselvie. Robert Kopeć Program PŚ w Oestersund: sobota, 30 listopadasupermikst (godz. 13.10)sztafeta mieszana 4x6 km (15.00)niedziela, 1 grudniasprint na 10 km mężczyzn (12.30)sprint na 7,5 km kobiet (15.30)środa, 4 grudniabieg indywidualny na 20 km mężczyzn (16.15)czwartek, 5 grudniabieg indywidualny na 15 km kobiet (16.20)sobota, 7 grudniasztafeta 4x7,5 km mężczyzn (17.30)niedziela, 8 grudniasztafeta 4x6 km kobiet (15.30)