Obowiązki w obu kadrach przejął Adam Kołodziejczyk, decyzję w tej sprawie podjął zarząd federacji podczas sobotniego posiedzenia. "Co do trenera Greisa, to była na koniec analiza, posiedział z zawodniczkami i ustalili, że w zasadzie chyba nie ma sensu dalej ze sobą pracować" - dodał Waśkiewicz. Przyznał, że skończył się pewien etap współpracy z trenerami. "Taka była ich decyzja, którą uszanowaliśmy. Oczywiście nie chcieliśmy nikogo zmuszać do dalszej pracy" - zaznaczył. Wyjaśnił, że na ten moment Kołodziejczyk będzie prowadził zarówno kadrę męską, jak i kobiecą. "Zatrudniając Norwega na pewno liczyliśmy na dużo więcej. Przejmował reprezentację na fali wznoszącej, jak by na to nie patrzeć. Trener Kołodziejczyk wyciągnął ją z totalnej nicości. Liczyliśmy, że to pójdzie dalej, że będą kolejne awanse na wyższe poziomy. Niestety, stało się odwrotnie" - wyjaśnił prezes. Oczekiwania wobec polskich biathlonistek były większe Nie ukrywał, że oczekiwania wobec biathlonistek były trochę większe. "Te starty w tym roku z różnych powodów były raczej niezadowalające. Dla obu stron chyba był to sygnał, że jest coś nie tak" - powiedział Waśkiewicz. Greis był trenerem seniorek od maja 2019 roku. Z kolei Bratli z zawodnikami pracował od wiosny 2020 roku. Wyniki ich podopiecznych były poniżej oczekiwań. Kołodziejczyk ostatnio pełnił funkcję dyrektora sportowego związku, a wcześniej trenerem reprezentacji zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Autor: Piotr Girczys Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie! Sprawdź! gir/ krys/