Chyba nie tak wyobrażała sobie pani ten sezon. Na palcach jednej ręki można policzyć miejsca w pierwszej "10" zawodów Pucharu Świata. Impreza docelowa, czyli mistrzostwa świata w Hochfilzen, również poniżej oczekiwań. Dagmara Gerasimuk (prezes Polskiego Związku Biathlonu): Przyzwyczailiśmy się do dobrych wyników w ostatnich sezonach podczas zawodów Pucharu Świata oraz walki o medale podczas mistrzostw świata więc niezwykle trudno jest odnaleźć się w tym sezonie. Zakładałam, że nie będzie wielkich sukcesów, chociaż w głębi duszy zawsze marzę o najwyższych lokatach naszej reprezentacji, jednak ciężko pogodzić mi się z poziomem, który w tej chwili prezentujemy. Wierzę, że jest to efektem nie tyle błędów szkoleniowych, co ciężkiej pracy wykonanej na potrzeby igrzysk olimpijskich w Pjongczangu i ta praca zaowocuje właśnie wtedy. Patrząc na statystyki naszych biathlonistek, to strzelanie było na przyzwoitym poziomie. Wyniki porównywalne do tych z ubiegłego sezonu. Gorzej sytuacja wygląda w przygotowaniu fizycznym. Zawodniczki wyraźnie odstają i nawet przy dobrym strzelaniu dużo tracą na trasie. Z czego to wynika? Błędy w przygotowaniach? Pamiętam, jak komentowała pani bieg indywidualny w Hochfilzen. Magdalena Gwizdoń spudłowała ostatni 20. strzał. Aż pani westchnęła. Mimo tylko jednego pudła Magdalena Gwizdoń zajęła odległe 37. miejsce. Monika Hojnisz też pomyliła się wtedy tylko raz i była 30. - Na wynik składa się kilka czynników. Przede wszystkim przygotowanie fizyczne zawodnika, strzeleckie, gotowość psychiczna, przygotowanie techniczne i jeszcze wiele innych. Uważam, że błędów należy szukać w każdym z tych aspektów. We wspomnianym biegu indywidualnym na historyczne straty do liderek - największe od 6 lat - złożyło się więcej niż tylko przygotowanie fizyczne. Czy wpływ na osiągane wyniki mogła mieć sytuacja, że kadra była podzielona? Krystyna Guzik przygotowywała się z Austriakami, Magdalena Gwizdoń z kadrą B, a Monika Hojnisz i pozostałe kadrowiczki z trenerem Adamem Kołodziejczykiem. Czy gdyby mogła pani cofnąć czas, to zgodziłaby się pani na taką sytuację? - W danym momencie podejmujemy optymalne decyzje adekwatne do sytuacji. Teraz czas na analizy i wnioski. Osobiście jestem zwolennikiem pracy zespołowej. Mam świadomość, że wymaga to ciężkiej pracy i świadomości wszystkich członków grupy o szanowaniu i przestrzeganiu wspólnie wypracowanych zasad. My zatrzymaliśmy się na etapie stworzenia tych zasad... Wyniki w Pucharze Świata i mistrzostwach świata przekładają się na kwalifikacje olimpijskie. Kto, na dzień dzisiejszy, ma pewny występ za niespełna rok w Pjongczangu? Czy jest jeszcze szansa na wywalczenie awansu na IO? - W tym sezonie walczymy o kwalifikacje ilościowe. W przypadku kobiet już teraz wiemy, że mamy pięć miejsc. Mężczyźni będą walczyć do końca o dwa miejsca. Zgodnie z przyjętymi przez zarząd zasadami, dotyczącymi kwalifikacji imiennych, w tym sezonie połowę wymagań ma szansę wypełnić Magdalena Gwizdoń i Monika Hojnisz, pozostali zawodnicy i zawodniczki będą walczyć w przyszłym sezonie. Po słabym występie na MŚ w Hochfilzen do dymisji podał się trener Adam Kołodziejczyk. Jak tłumaczył powody swojej decyzji? - To pytanie do trenera Adama Kołodziejczyka. Co dalej z Tomaszem Sikorą, który oddał się do dyspozycji zarządu? - Decyzje dotyczące kolejnego sezonu zostaną podjęte podczas najbliższego posiedzenia zarządu, który odbędzie się na początku kwietnia. Przed panią poszukiwanie nowego trenera dla kadry. Rozmawiałem z byłym prezesem PZBiat. Zbigniewem Waśkiewiczem, który uważa, że będzie trudno znaleźć selekcjonera, bo nikt poważny nie zaryzykuje pracy z polska kadrą. Co pani na to? - Świat sportu jest zbyt złożony, żeby udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Praca trenera należy do jednej z mniej pewnych, więc zobaczymy, kto będzie wolny na rynku biathlonowym po tym sezonie i chętny do pracy z nami. Czy już kontaktowała się pani z potencjalnymi następcami Adama Kołodziejczyka? Jaki kierunek wchodzi w grę polski czy zagraniczny? Istotną sprawą zapewne będą kwestie finansowe. - Na dzień dzisiejszy w grę wchodzi kierunek zagraniczny. Oczywiście kwestie finansowe mają tu ogromne znaczenie. Nie ukrywam, że nasz budżet jest ograniczony. Do igrzysk w Pjongczangu zostało jeszcze trochę czasu. Czy ma pani pomysł, jakie zmiany wprowadzić w reprezentacji, żeby uzdrowić atmosferę, żeby zwłaszcza biathlonistki wróciły do światowej czołówki? - Zacznijmy od wprowadzenia nowego trenera. I tak jak wspomniałam wcześniej, przestrzegania zasad funkcjonowania w zespole. Rozmawiał: Robert Kopeć