Wtorek był ostatnim dniem zgrupowania biathlonowej kadry Polski w austriackim Ramsau. Pobyt w Ramsau, gdzie znajduje się światowe centrum treningowe sportów zimowych, ze względu na złe prognozy pogody został minimalnie skrócony. - Lepiej zrezygnować z jednego treningu niż potem wracać do kraju samochodem w śnieżycy, trudnych warunkach atmosferycznych. Prognozy pogody nie są najlepsze. W tej okolicy już w nocy ma być mróz do minus dziesięciu stopni i opady śniegu - wyjaśnił Kołodziejczyk. Do tej pory zawodnicy nie mogli specjalnie narzekać na aurę. - Bywały piękne słoneczne dni, kiedy niektóre zawodniczki biegały na nartach lub nartorolkach w krótkich spodenkach - wspomniał. Na ulicach Ramsau można było spotkać międzynarodowe towarzystwo. Warunki treningowe są tu znakomite, co doceniły niemal wszystkie liczące się w świecie w narciarstwie klasycznym czy biathlonie ekipy. - Widziałem tu Norwegów, Rosjan, Czechów, Słowaków, Włochów. Chyba tylko Francuzi trenują gdzieś u siebie. Rano zazwyczaj jeździliśmy na lodowiec, potem ćwiczyliśmy na siłowni, strzelnicy, jeździliśmy na nartorolkach. W Ramsau jest wszystko co można sobie podczas przygotowań do sezonu zamarzyć - podkreślił. Codzienne podróże na lodowiec nie były uciążliwe. - Od momentu wyjścia z hotelu do zapięcia nart potrzebowaliśmy zaledwie pół godziny. Najpierw wsiadaliśmy do busa, którym jechaliśmy kilka minut pod wyciąg. Następnych kilka minut spędzaliśmy w gondoli wjeżdżając na lodowiec. I gotowe - dodał szkoleniowiec. Po zajęciach kwitło życie towarzyskie. Mnogość ekip mieszkających w pobliżu pozwalała na częste kontakty. - Było nas dużo. Kilka domów dalej mieszkali biegacze Krężeloka. Zawodnicy znają się ze studiów, czasami z tych samych akademików. Odwiedzaliśmy jedni drugich. Czasami wybieraliśmy się w nieco dłuższą podróż do pobliskiego Schladming, a nawet do Salzburga - powiedział. Po powrocie do Polski kadrowiczów czekają badania w Warszawie i Katowicach. 3 listopada udadzą się do Beitostoelen, gdzie będą trenować przez 16 dni. Na krótko przyjadą do kraju, by 24 listopada ponownie pojawić się w Norwegii. Wtedy też nastąpi podział zawodników na dwie grupy, z których jedna uda się na inauguracyjne zawody Pucharu Świata w szwedzkim Oestersund, a druga na miejscu wystartuje w Pucharze IBU. - Kadrę A seniorek obecnie tworzą Krystyna Guzik (bardziej znana pod panieńskim nazwiskiem Pałka - przyp. red.), Magdalena Gwizdoń, Monika Hojnisz i Weronika Nowakowska-Ziemniak. Na to zgrupowanie zabraliśmy także dwie młodsze zawodniczki Annę Mąkę i Karolinę Batożyńską - wyliczył trener. W Ramsau pod okiem ukraińskiego szkoleniowca Mikołaja Panitkina, który po dwóch latach przerwy w sierpniu powrócił do pracy z polską reprezentacją, trenowali także biathloniści (nazywani kadrą B): Grzegorz Guzik, Krzysztof Guzik, Krzysztof Pływaczyk, Łukasz Szczurek, Maciej Nędza-Kubiniec, Andrzej Nędza-Kubiniec i Grzegorz Jakubowicz. Słabe wyniki uzyskiwane w ostatnich latach przez męską część ekipy "Biało-czerwonych" spowodowały, że w PŚ będzie mogło rywalizować każdorazowo tylko dwóch przedstawicieli Polski (kobiety mają pięć miejsc). Kołodziejczyk widzi jednak światełko w tunelu. - Ważne, że wzrasta wydolność zawodników. Kontrolujemy ją na bieżąco. Niemal co miesiąc robimy testy wydolnościowe. Ich wyniki są obiecujące. Jestem w stałym kontakcie z Panitkinem i opiekującym się kadrami młodzieżowymi Tomaszem Sikorą i razem uzgadniamy kto gdzie wystartuje, kogo posłać na PŚ, a kogo na inne zawody. Współpraca z innymi trenerami powinna przynieść efekty. Mam nadzieję, że już na najbliższych igrzyskach olimpijskich - dodał szef wyszkolenia. Pierwsze zawody PŚ w sezonie 2014/15 zaplanowano na 30 listopada. W Oestersund rywalizować będą tego dnia sztafety mieszane. Następna konkurencja, bieg indywidualny mężczyzn odbędzie się 3 grudnia, a dzień później kobiet. Rozmawiał Cezary Osmycki