Monika Hojnisz (pierwsza zmiana): "Miałam trochę wypadków na trasie. Na pierwszym mostku połamano mi kij. Tak się zdarza, kiedy wszystkie zawodniczki biegną razem. Było grząsko, momentami też szybko, wąsko, niebezpiecznie... Na szczęście na trasie byli porozstawiani nasi serwismeni i szybko zareagowali, natychmiast dostałam drugi kijek. - Na kolejnym kole trochę mnie przydeptano, kiedy chciałam mijać rywalkę, ale na szczęście było to na podbiegu. Nie straciłam wiele, ale trochę mnie to wytrąciło z równowagi, pojawiło się też trochę nerwów. Cieszę się, że opanowałam je na strzelnicy i udało mi się strzelić na czysto. Summa summarum, przyprowadziłam sztafetę na pierwszym miejscu. - Na pewno żal, że nie będzie mnie w niedzielnym biegu ze startu wspólnego. Będę musiała się z tym pogodzić. Zawaliłam sprint i muszę ponieść konsekwencje". Weronika Nowakowska-Ziemniak (trzecia zmiana): "Smutny dzień... Dla mnie i tak te mistrzostwa są bardzo udane, ale bardzo chciałam, żeby wszystkie dziewczyny wyjechały stąd szczęśliwe i usatysfakcjonowane. Jak sobie chwilę popłaczę, to zacznę myśleć o starcie w niedzielę, ale w tej chwili przykro mi, że nie umiałam pomóc tej sztafecie. - Bardzo mnie rozbiło to, co wydarzyło się na zmianie Magdy Gwizdoń (trzy rundy karne i spadek z pierwszej na 21. pozycję - red.). Pogubiłam koncentrację, na strzelnicy starałam się być szybka. Też nie byłam dziś perfekcyjna. - Nie śledziłam rywalizacji, dopiero na rozgrzewce tuż przed startem dowiedziałam się, co się działo na trasie. Byłam "w gazie", a po tym nagle uszło ze mnie powietrze. Byłam bardzo rozbita. Mogę się tylko domyślać, jak się teraz czuje Magda. Nie jestem na nią zła, ani nie mam pretensji, na pewno czuje się najgorzej z nas wszystkich. Teraz dużą rolą trenera będzie pozbieranie tego zespołu przed kolejnym startem. Trudno będzie biec, rozpamiętując nieudany poprzedni występ".