Choć Gwizdoń ma ma już 43 lata, to jednak cały czas pozostawała czynną zawodniczką. Jedyna Polka, która ma na koncie wygrane zawody biathlonowego Pucharu Świata, w tym sezonie startowała w zawodach Pucharu IBU, gdzie spisywała się całkiem przyzwoicie. Później jednak niespodziewanie ogłosiła zakończenie kariery, a jak teraz mówi, okoliczności podjęcia tej decyzji były niezwykle przykre. Magdalena Gwizdoń zakończyła karierę. "Poczułam się upokorzona" - Poczułam się upokorzona. Mam wielki ból w sercu. Włożyłam w ten sezon wiele pracy, a nie jest to już takie proste, bo nie mam 20 czy 25 lat - powiedziała Magdalena Gwizdoń w rozmowie z TVP Sport. Czytaj także: Życiowy sukces reprezentantki Polski. "Wyżej zawieszam poprzeczkę" To wszystko związane jest ze zmianami w sztabie szkoleniowym reprezentacji Polski. Choć początkowo za kadrę B, z którą trenowała Gwizdoń, odpowiadali Aleksander Wierietielny i Adam Jakieła, to po zmianach w Polskim Związku Biathlonu zastąpił ich Francuz Olivier Tetaz. I z nim właśnie doświadczona zawodniczka miała mocno nie po drodze. - Trzeba powiedzieć wprost. Spadliśmy z poziomu górnej półki poniżej poziomu zera. W porównaniu do poprzednich trenerów, to są dwa różne światy. Wcześniej był pełen profesjonalizm i zaangażowanie i ze strony trenerów, i zawodników, teraz gdy byłam na pierwszym zgrupowaniu obserwowałam działania trenera. Po tylu latach w biathlonie muszę przyznać, że takiego cyrku jeszcze nie widziałam - nie gryzie się w język Gwizdoń. Co dalej? Jak mówi Gwizdoń, swoją przyszłość wiąże z wojskiem, z którym związana jest już od jakiegoś czasu. W rozmowie z TVP Sport stwierdziła, że raczej nie wyobraża sobie współpracy ze związkiem, przynajmniej nie w tym momencie. Nie uda jej się również pobić rekordu sezonów w Pucharze Świata i jej wynik zatrzyma się na 27.