Justyna Kowalczyk-Tekieli pod koniec marca 2021 roku została dyrektorem sportowym Polskiego Związku Biathlonu (PZB) - i z perspektywy blisko 1,5 roku pracy w tej organizacji zdołała wyrobić sobie opinię na temat tego, jak działa organizacja. Zdaniem wielokrotnej medalistki olimpijskiej PZB pod wodzą Zbigniewa Waśkiewicza szedł w dobrym kierunku - teraz jednak może nastąpić zmiana warty. Choć Waśkiewicz był jedynym kandydatem na przewodniczącego związku w nowej kadencji, to nie zdołał otrzymać odpowiedniej liczby głosów, by móc po raz kolejny objąć urząd. Tym samym prezesa poznamy po 29 lipca, bo dopiero wówczas zakończy się przerwa w posiedzeniu walnego zgromadzenia delegatów PZB. Taki obrót spraw wywołał niezadowolenie u Kowalczyk-Tekieli, o czym powiedziała otwarcie w wywiadzie przeprowadzonym przez Kamila Wolnickiego z "Przeglądu Sportowego". Justyna Kowalczyk-Tekieli: Brak wyboru Waśkiewicza to zaskoczenie. Kołodziejczyk to motor tej rewolucji "Były sygnały już wcześniej, że jednogłośnej decyzji nie będzie, ale ja i zawodnicy byliśmy spokojni o wynik. Jesteśmy więc zaskoczeni. Tym bardziej że profesor nie zyskał odpowiedniego poparcia, a nie pojawił się nowy kandydat. Planu żadnego nie przygotowano. Zrobiło się nerwowo, a sytuacja jest słaba" - opowiada. "Mam w tym swój udział, tak myślę. Pod moim wpływem prezes zrezygnował z usług trenera Adama Kołodziejczyka i stawiam, że to on był motorem tej całej rewolucji. Uważam, że to błąd. Związek funkcjonował dobrze" - dodaje Kowalczyk-Tekieli. Kołodziejczyk, choć nie jest już szkoleniowcem kadr seniorskich, dalej pozostaje niezwykle istotną postacią w PZB - ostatnio został wybrany do związkowego zarządu na nową, czteroletnią kadencję. Była biegaczka z kolei przyznaje, że od początku nie popierała jego metod. Justyna Kowalczyk-Tekieli: Nie wyobrażam sobie być w PZB, jeśli nie będzie tam Waśkiewicza "Niechęć pana Kołodziejczyka do mnie jest ogromna, bo kompletnie nie zgadzam się z tym, jakie stosuje obciążenia i jak układa całą pracę" - przyznała w rozmowie była biegaczka narciarska dodając, że poglądy jej oponenta uznała już na wstępie za "tak abstrakcyjne, że nie widziała żadnego sensu w dyskusji". Jednocześnie Kowalczyk-Tekieli stwierdziła, że średnio widzi dalszą współpracę ze związkiem w przypadku, w którym na czele stowarzyszenia nie będzie Zbigniew Waśkiewicz. "Mnie do biathlonu zaprosił prezes Waśkiewicz i nie wyobrażam sobie sytuacji, w której jego nie ma, a ja zostaję. To bez sensu, nie będę się kopać z koniem. Jeżeli dzisiaj największe poparcie ma człowiek, z którego poglądami na trening nie zgadzam się w żadnym punkcie, to jak miałoby to działać?" - stwierdziła "królowa polskich nart". Zobacz także: Zawodnicy murem za prezesem polskiego biathlonu. Związkowcy nie wybrali szefa