Do dramatycznych scen, które były komentowane jeszcze przez wiele tygodni, doszło w czasie styczniowych zawodów Pucharu Świata w biathlonie w słoweńskiej Pokljuce. Na krótko przed drugą wizytą na strzelnicy, Thierry Langer zaliczył upadek. Złamał kij i uderzył bronią o podłoże. Na strzelnicy pojawiły się problemy. Wielki skandal we Francji. Mistrzyni olimpijska trafiła do aresztu Okazało się, że zgubił magazynek i musiał prosić o dodatkowy. Zaczął strzelać, ale zorientował się, że jest problem z przeziernikiem. Nie była to żadna niespodzianka, bo śnieg w Pokljuce był mokry, a przecież chwilę wcześniej wylądował na plecach. Belg zachował spokój. Rozładował broń i rozpoczął czyszczenie, przykładając lufę do ust. Nie został jednak zdyskwalifikowany, choć zachowanie wyglądało na bardzo niebezpieczne. Uratowało go to, że wyczyścił karabin z naboi. IBU postanowiła zaostrzyć przepisy po tym zdarzeniu w Pokljuce. Nowe brzmienie przepisu ma zwiększyć bezpieczeństwo na strzelnicy i pomóc jury w podjęciu niezbędnych działań. Regulamin IBU stanowi od teraz: "Ruchy z karabinem, które stwarzają zagrożenie dla innych osób, lub które mogą być postrzegane przez inne osoby jako niebezpieczne, są zabronione. Zawodnik jest zawsze odpowiedzialny za działania, które wykonuje sam lub z karabinem. Zabrania się wykonywania ruchów karabinem, które mogłyby zagrozić innym osobom, niezależnie od tego, czy broń jest naładowana, czy nie. Zawodnikowi znajdującemu się na macie nie wolno otwierać lufy karabinu w dowolnym momencie ani celowo kierować jej na siebie lub w inne osoby". Gwiazdy biathlonu z zadowoleniem przyjęły zaostrzenie przepisów. Wieloletni lider polskiej kadry mówi "pas". Trzy razy startował na igrzyskach