Daria Domraczewa w swoim dorobku ma rekordową liczbę sukcesów. Tylko z samych igrzysk olimpijskich w Soczi przywiozła pokaźną pulę trzech złotych medali. Tym samym była już białoruska biathlonistka, zyskała sobie sławę i ogromny respekt w oczach Aleksandra Łukaszenki. Prezydent Białorusi tuż po igrzyskach w Soczi polecił wypłacenie medalistom olimpijskim nagród finansowych. Wówczas Domraczewa wzbogaciła się o 450 tysięcy dolarów, co miało dawać w sumie większą kwotę niż ówczesne zasoby skarbu państwa. Ulubienica prezydenta została również wyróżniona tytułem Bohatera Białorusi, pokazując się u boku Łukaszenki i mogąc liczyć na życie w luksusie. Aktualna sytuacja polityczna na Białorusi skłoniła jednak byłą utytułowaną sportsmenkę do przerwania milczenia. "Uwielbiam spokojną rodzimą Białoruś! Właśnie to! Błagam wszystkich, od których to zależy, wszystkich wydających rozkazy przywódcom oddziałów OMON. Stop przemocy. Nie pozwólcie, aby ten niesprawiedliwy horror nadal trwał na ulicach. Każdy konflikt można rozwiązać pokojowo. Każdy. Błagam, posłuchajcie" - napisała na Instagramie siedmiokrotna medalistka mistrzostw świata. Apel Domraczewej nie pozostał obojętny jej fanom. Kibice prawdziwej ikony biathlonu wiedzą, jaką siłę może mieć jej głos i podjęcie działania. "Dasha, wyjdź do ludzi! Wyraź swoją opinię!" - napisał jeden z obserwatorów. Pod postem ścierają się jednak dwa fronty - obrońców i przeciwników Domraczewej w kontekście jej dobrych relacji z prezydentem. Jeden z użytkowników oznajmił, że "miał nieszczęście kibicować" sportsmence. Inne głosy zauważają jednak, że jako reprezentantka Białorusi, Domraczewa nie miała prawa nie szanować prezydenta. Nie wiadomo, czy to był ostatni głos mistrzyni olimpijskiej w sprawie zamieszek na Białorusi. Jej wpis mógł jednak naruszyć nieskazitelne zdanie o niej w oczach Aleksandra Łukaszenki. AB