Dalsze losy "repatriowanych" rosyjskich sportsmanek. Nie wszystkie zmieniły "front"!
Miesiąc po tym, jak z ukraińskiej kadry narodowej biathlonistek wydalono trzy sportsmanki rosyjskiego pochodzenia, pojawiły się wieści na ich temat. Losy zawodniczek: Olgi Abramowej, Jekateriny Bech i Oksany Moskalenko są podobne, ale nie identyczne.
W kwietniu ukraiński związek biathlonowy podjął decyzję o wydaleniu z reprezentacji naturalizowanych Rosjanek. Chodziło wówczas o Olgę Abramową, Jekaterinę Bech i Oksanę Moskalenko. Po wybuchu wojny opuściły zgrupowanie kadry odbywające się pod Lwowem i wyjechały do ojczyzny.
Decyzja była podjęta na szczeblu rządowym i miała powiązanie polityczne. Stempel na postanowieniu usunięcia ich nazwisk z kadry narodowej postawiło Ministerstwo Młodzieży i Sportu Ukrainy. Oficjalny powód: nie spełniły kryteriów sportowych. Nieoficjalny powód nie potępiły zbrodniczych działań putinowskiego reżimu.
Miesiąc po tych wydarzeniach opinia publiczna ma już znacznie szerszą wiedzę na temat postępowania obu stron. Największe kontrowersje budzi postępowanie Jekateryny Bech. 23-latka traktowana jest jako uchodźca, ale stara się o obywatelstwo Rosji i chce reprezentować ten kraj w biathlonie.
Czytaj także: Rosyjscy biathloniści zarabiają mniej niż kasjerzy w supermarkecie
"Będziemy na nią czekać w reprezentacji" - powiedział szef rosyjskiego biathlonu Wiktor Majgurow, zastrzegając jednak, że zawodniczka musi przejść przez kolejne szczeble "eliminacji" krajowych. Ukraińskie media w przypadku Bech bez ogródek piszą o zdradzie i nazywają ją "żmiją".
Inny "front" przyjęła Olga Abramowa, która zaraz po wydaleniu z kadry Ukrainy, przyjęła postawę obronną. Swój nagły wyjazd do Rosji usprawiedliwiła całkiem zrozumiale - ma tam półtoraroczne dziecko. Najbardziej doświadczona z wydalonych sportsmanek nie kryła zdziwienia, takim postępowaniem wobec niej.
"Jestem obywatelką Ukrainy i jestem z tego dumna! Serce boli ze względu na wszystkich ludzi, którzy cierpią, za wszystkie niewinne ofiary i miliony zrujnowanych żyć. Dlaczego szukamy zdrajców tam, gdzie ich nie ma?" - napisała na Instagramie dodając jednocześnie swoje zdjęcie z uniesioną wysoko ukraińską flagą.
Najmniej wiadomo o losach Oksany Moskalenko, która wedle relacji, zdecydowała się na powrót do Rosji w obawie o rodziców. Równie niewiele wiadomo o Darii Sidorowej, która podzieliła los koleżanek. W ukraińskie kadrze pozostało jeszcze kilka zawodniczek rosyjskiego pochodzenia.
Nadia Biełkina nie tylko została na Ukrainie, ale chwilowo zrezygnowała ze sportu i wstąpiła do ukraińskich sił obronnych. Anastasia Rasskazowa trenuje w Słowenii z juniorami, a Daria Błaszko białoruskiego pochodzenia, publicznie potępiła rosyjską agresję i poświęciła się pracy wolontariuszki w miejscach najbardziej dotkniętych wojną.
Wyrażaj emocje pomagając!
Grupa Interia.pl przeciwstawia się niestosownym i nasyconym nienawiścią komentarzom. Nie zgadzamy się także na szerzenie dezinformacji.Zachęcamy natomiast do dzielenia się dobrem i wspierania akcji „Fundacja Polsat Dzieciom Ukrainy” na rzecz najmłodszych dotkniętych tragedią wojny. Prosimy o przelewy z dopiskiem „Dzieciom Ukrainy” na konto: 96 1140 0039 0000 4504 9100 2004 (SKOPIUJ NUMER KONTA).
Możliwe są również płatności online i przekazywanie wsparcia materialnego. Więcej informacji na stronie: Fundacja Polsat Dzieciom Ukrainy.