Zawodniczki zostały dożywotnio zdyskwalifikowane w związku ze śledztwem w sprawie zorganizowanego procederu dopingowego w Rosji. Dochodzenie doprowadziło m.in. do odebrania medali olimpijskich niektórym uczestnikom igrzysk w Soczi w 2014 roku. Także Wiłuchina, Romanowa i Zajcewa startowały w tej imprezie. Wszystkie brały udział w sztafecie 4x6 km, w której zajęły drugie miejsce, ale ich wynik anulowano. Mimo czwartkowego wyroku medal nie zostanie im ponownie przyznany, ponieważ potwierdzono, że Zajcewa dopuściła się złamania reguł antydopingowych. Jednak CAS nałożył na nią karę dyskwalifikacji z następnych igrzysk w Pjongczangu (2018), a nie dożywotniej. "Sprawa przeciwko Wiłuchinie i Romanowej sprowadza się wyłącznie do podejrzeń o złamanie przepisów antydopingowych. Żaden z czynów, którego rzekomo miały dopuścić się te dwie zawodniczki, nie został udowodniony. Kary nałożone na Wiłuchinę i Romanową powinny być zniesione, a ich wyniki w indywidualnych startach na igrzyskach w Soczi przywrócone" - napisał w oświadczeniu CAS. W tej imprezie Wiłuchina wywalczyła srebro w sprincie na 7,5 km. W czwartek Międzynarodowa Unia Biathlonu (IBU) poinformowała natomiast o tymczasowym zawieszeniu z powodu dopingu dwojga innych Rosjan: Jekateriny Głazyriny i Timofieja Łapszyna.