Podsumowując występy Polek w zakończonym zawodami w Chanty-Mansyjsku Pucharze Świata oraz w całym sezonie, Jankowski stwierdził, że były wyjątkowo udane. - Ta dyscyplina jest bardzo specyficzna. Można bowiem być świetnie przygotowanym biegowo, równie dobrze strzelecko, a jednak bardzo trudno jest osiągnąć idealne zgranie obu tych rzeczy. Obserwując uważnie nasze dziewczyny uważam, że im się to w tym sezonie udawało, zwłaszcza Krysi Pałce i Monice Hojnisz. To cieszy i dobrze prognozuje - ocenił twórca polskiego biathlonu kobiecego. Jankowski zauważył, że również bardzo dobrze zaprezentowała się Magdalena Gwizdoń. - W startach indywidualnych odnosiła sukcesy, jednak martwi mnie to, że w dalszym ciągu trenerzy nie potrafią jej rozpracować i przygotować psychicznie do biegu sztafetowego. Moim zdaniem brakuje tu już tylko pracy psychologicznej. Mam nadzieję, że szybko z tym się uporają i Soczi przyniesie nam sporo radości. Oceniając mijający sezon Adam Jakieła, pierwszy trener klubowy tegorocznej wicemistrzyni świata Krystyny Pałki w WKS Zakopane i BKS WP Kościelisko, stwierdził, że od lat nie zaobserwował tak doskonałych wyników w polskim biathlonie kobiecym. - Dziś jest naprawdę bardzo dobrze. To daje mi duże nadzieje przed igrzyskami w Soczi, ale jednocześnie nie zapominam, że to jest biathlon. Dyscyplina bardzo złożona i nieprzewidywalna - zauważył. Zapytany nad czym w sezonie olimpijskim trzeba jeszcze popracować, szkoleniowiec powiedział, że jego zdaniem należy wyłącznie kontynuować obecną koncepcję treningową. - Bo przynosi efekty. Ufam i wierzę w to, że ekipa, która pracuje z naszymi biathlonistkami i potrafiła doprowadzić do tego, że mieliśmy tyle radości z wyników, pozostanie bez zmian. W innych reprezentacjach robione są roszady. Zauważyłem to np. w zespole niemieckim, gdzie wprowadzane są biegaczki lub testowane juniorki. Nasza reprezentacja według mnie jest już ukształtowana i w takim składzie, z tym samym sztabem, powinna wystąpić na igrzyskach - podkreślił Jakieła. Obu trenerów martwi natomiast brak dobrych wyników męskiej reprezentacji. Jankowski uważa, że powodem takiego stanu rzeczy jest głównie brak tzw. szerokiego zaplecza. - Tu aż za wyraźnie widać zależność dwóch dyscyplin - biegów i biathlonu. Zawsze było tak, że to musi iść w parze. Wiadomo - jak jest duża grupa uprawiających biegi, to zawsze ci, którzy troszkę odstają od czołówki próbują swoich sił w biathlonie. Tak jest np. u Skandynawów - oni mają z kogo wybierać, my dziś niestety nie - ocenił twórca pierwszej w Polsce grupy biathlonistek (m.in. brązowe medalistki biegu drużynowego MŚ w 1993 roku w bułgarskim Borowcu - Zofia Kiełpińska, Krystyna Liberda, Helena Mikołajczyk i Anna Stera). Jakieła był zdecydowanie ostrzejszy w swojej ocenie. - Może to kontrowersyjne, ale moim zdaniem męskiej ekipie brakuje osobowości, charyzmy i szukania nowych metod. Kobieca nieustannie walczy o swój byt w biathlonie, chociażby cały czas szukając dokonań naukowych, które mogą coś ulepszyć. W męskiej tego po prostu nie ma - stwierdził trener BKS WP Kościelisko.