Występujące tu jedenastki w historii bezpośrednich pojedynków spotkały się ze sobą 66 razy. Zespół Anderlechtu Bruksela wygrał aż 35 razy, zremisował 13, a przegrał tylko 18. Początek spotkania nie zapowiadał emocjonującego meczu. Piłkarze starali się wypracowywać sytuacje, ale gra nie kleiła się obu drużynom. Sędzia miał niewiele pracy. Dopiero w czwartym kwadransie coś zaczęło się dziać na boisku. Obie drużyny schodziły na przerwę przy bezbramkowym wyniku. Jedynego gola meczu strzelił Mbwana Samatta dla zespołu KRC Genk. Bramka padła w tej samej minucie. Piłkarz ten strzela jak na zawołanie. To już jego piąte trafienie w sezonie. Sytuację bramkową stworzył Junya Ito. W 69. minucie Philippe Sandler został zmieniony przez Marca Kanę. Chwilę później trener KRC Genk postanowił wpuścić trochę wiecej świeżości w linię pomocy i w 73. minucie zastąpił zmęczonego Jakuba Piotrowskiego. Na boisko wszedł Patrik Hroszovsky, który miał za zadanie wprowadzić nieco spokoju w środku boiska. Między 73. a 89. minutą, boisko opuścili piłkarze KRC Genk: Casper De Norre, Joseph Paintsil, na ich miejsce weszli: Joakim Mæhle, Dieumerci N'Dongala. Także w drużynie przeciwnej trener zarządził roszady na boisku, miejsce Nacera Chadlego, Vincenta Kompanego zajęli: Luka Adžić, Elias Cobbaut. Jedyną kartkę w meczu arbiter przyznał Marcowi Kanie z drużyny gości. Była to 90. minuta starcia. Jedenastka Anderlechtu Bruksela miała 10 szans na strzelenie bramki z rzutu rożnego. To był brutalny mecz. Obie drużyny koncentrowały się bardziej na faulowaniu przeciwnika niż na strzelaniu goli. Sędzia nie ukarał zawodników gospodarzy żadną kartką, natomiast piłkarzom Anderlechtu Bruksela wręczył jedną żółtą. Jedni i drudzy wykorzystali wszystkie zmiany w drugiej połowie. 1 września zespół KRC Genk będzie miał szansę na kolejne punkty grając na wyjeździe. Jego rywalem będzie Club Brugge KV. Tego samego dnia Standard Liege zagra z zespołem Anderlechtu Bruksela na jego terenie.