Gavi murawę opuścił w 26. minucie niedzielnej potyczki. Wstępnie mówiło się, że nie zagra już do końca roku, ale ostateczna diagnoza jest znacznie gorsza. Przed południem zawodnik przeszedł badania w Barcelonie i okazuje się, że zerwał więzadło krzyżowe przednie w prawym kolanie oraz uszkodził łękotkę. Przerwa będzie więc znacznie dłuższa, może go nawet wykluczyć z przyszłorocznych mistrzostw Europy. Gavi: "Dlaczego ja?! Dlaczego?! To niemożliwe, ja muszę grać" W tej sytuacji nie ma się co dziwić scenom, jakie rozegrały się zaraz po spotkaniu w szatni Hiszpanów. "Mundo Deportivo" podaje, że Gavi wpadł w rozpacz i niemal cały czas krzyczał. Pomocnik Barcelony był zapłakany i zrozpaczony. Gavi tak mocno przeżywał całą sytuację, że koledzy bali się w ogóle do niego podejść i w milczeniu siedzieli w szatni. Próbowali pocieszać go tylko nieliczni, m.in. klubowy kolega Inigo Martinez, który także później zaopiekował się zawodnikiem. Również "Mundo Deportivo" donosi, że władze Barcelony są wściekłe na federację. Według nich Gavi był na tyle eksploatowany w tym sezonie, że wcale nie musiał wychodzić w podstawowym składzie na spotkanie z Gruzją. "Barca uważa, że udział Gaviego w meczu z Gruzją nie był niezbędny, ponieważ niezależnie od wyniku, kadra była już zakwalifikowana do przyszłorocznych mistrzostw Europy, nawet jeśli stawką było znalezienie się w pierwszym koszyku w losowaniu" - donosi "Mundo Deportivo".