Wojciech Szczęsny po rozwiązaniu kontraktu z Juventusem przeszedł na piłkarską emeryturę, ale gdy poważnej kontuzji kolana doznał Marc-Andre ter Stegen, postanowił podjąć kolejne wyzwanie i przyjąć ofertę od FC Barcelona. Wielu kibiców inaczej wyobrażało sobie początek jego przygody w katalońskim klubie. Ta część, która myślała, że Szczęsny z marszu wskoczy między słupki i będzie grał w oficjalnych meczach FC Barcelona, mocno się rozczarowała. Rozgrywane są kolejne spotkania, a na po zycji bramkarza w "Dumie Katalonii" Hansi Flick wciąż stawia na Inakiego Penę. Nie inaczej będzie w sobotnim El Clasico. Lewandowski pobił jego rekord. Polska gwiazda nie ma żalu i wspomina remontadę Realu Szczęsny nadal na ławce. Polak wciąż wraca do najlepszej formy Zbliżający się mecz pomiędzy Realem Madryt a FC Barcelona zapowiada się znakomicie. "Los Blancos" nie znajdują się obecnie w optymalnej formie, ale w drugiej połowie spotkania Ligi Mistrzów przeciwko Borussii Dortmund zagrali prawdziwego "rock and rolla" i strzelili aż pięć goli, z czego trzy zdobył sam Vinicius. To właśnie na Brazylijczyka i jego przebłyski Carlo Ancelotti będzie liczył w sobotę najbardziej. Fani Realu Madryt będą mogli liczyć również na to, że ich piłkarze stworzą wiele okazji do wykazania się Inakemu Peni, a ten w końcu przy którejś z nich zawiedzie. Wychowanek Barcelony w swoich występach pokazuje, że nie jest pewnym punktem drużyny, ale mimo to Hansi Flick nadal stawia właśnie na niego. Wojciech Szczęsny natomiast nadal walczy o powrót do najwyższej formy. W rozmowie z Mateuszem Święcickim wyznał, że wznowienie treningów po dłuższej przerwie jest bardzo bolesne i nadal pojawia się u niego zespół opóźnionego bólu mięśniowego, czyli popularne "zakwasy". - Proces odgruzowania fizycznie boli. Szczególnie ten tydzień podczas zgrupowania reprezentacji był bardzo bolesny. Szczególnie dla dolnych części ciała. Ale spodziewałem się tego - wyznał Wojciech Szczęsny. "To nie jest historia o mnie". Szczęsny skupia się na pracy i czeka na swoją szansę W tej samej rozmowie Wojciech Szczęsny powiedział Mateuszowi Święcickiemu, że nie czuje się pokrzywdzony zasadzniem go na ławce. Wyznał, że w tym momencie sam nie postawiłby na siebie, ponieważ, wprowadzając zmiany do mechanizmu, który funkcjonuje tak dobrze, można go jedynie zepsuć. - To nie jest historia o mnie. Kiedy zespół funcjonuje dobrze, to można tylko zepsuć, robiąc niepotrzebne zmiany. Ego chowam do kieszeni i wierzę w to, że prędzej czy później będę tutaj grał - skomentował Polak.