"Libertad Digital" opublikowało zdjęcia raportów z 2012 roku, które Enriquez Negreira miał przekazywać FC Barcelonie. Jeden z nich dotyczy pracy trójki sędziowskiej: Nacho Iglesiasa Villanuevy, Victora Fernandeza i Alfonso Costoyi. Drugi zaś opisuje pracę Davida Pereza Pallasa, który w 2012 roku miał sędziować spotkanie Cordoby z Barceloną B. W informacji podanej przez hiszpańskie media znów pojawia się nazwisko zmarłego Josepa Contrerasa - byłego dyrektora klubu, który miał współpracować z firmami Negreiry, a za porozumienie jedną z nich otrzymywał nawet prowizję wynoszącą 50%. Wcześniej sam Negreira miał szantażować FC Barcelonę, że jeśli klub nie wznowi płatności dla niego, ten ujawni płatności dla Contrerasa. Były wiceszef sędziów przekazał to Josepowi Marii Bartomeu za pomocą burofaksa w 2019 roku - wiadomość ta została odnaleziona przez "El Mundo". Raporty - klucz do rozwiązania sprawy, czy przykrywka dla afery korupcyjnej? Stanowisko FC Barcelony w całej sprawie od początku głosiło, że Enriquez Negreira za opłatą wysyłał klubowi raporty dotyczące pracy sędziów, ale nie miało to nic wspólnego z wpływaniem na nich. Hiszpańska prokuratura, która oskarżyła "Barcę" o korupcję, twierdziła, że owe raporty nie istnieją, ponieważ klub nie jest w stanie ich przedstawić. O przełomie w sprawie poinformował "Libertad Digital" - okazało się, że słynne raporty zostały odnalezione w mieszkaniu Josepa Contrerasa, który zmarł w grudniu 2022 roku. W treści opublikowanych raportów rzeczywiście istnieją informacje na szczegółów pracy sędziów - ich podejścia do symulowania fauli, przerywania gry, gdy zawodnik leży na murawie czy rozdawania kartek. Czytaj także: Afera w Barcelonie! Prokuratura wkracza do akcji. Hiszpanie ujawniają Ta informacja rzuca nowe światło na całą "aferę Negreiry". Prokuratura będzie musiała zweryfikować, że raporty były jedyną rzeczą, jaką były wiceszef sędziów zapewniał klubowi ze stolicy Katalonii, czy może były one jedynie przykrywką w aferze korupcyjnej. W tym momencie wygląda to jednak jak dowód na potwierdzenie słów Joana Laporty, który zapewniał, że FC Barcelona nigdy nie płaciła Negreirze za to, aby wpływać na rozgrywki ligowe w Hiszpanii i pracę sędziów na swoją korzyść, a jedyną rzeczą, jaką klub otrzymywał od byłego wiceszefa komitetu sędziowskiego były owe raporty. Więcej informacji i ustaleń w tej sprawie pojawi się zapewne wkrótce - hiszpańskie media pracują intensywnie, aby regularnie odsłaniać kolejne rąbki tajemnicy "Caso Negreira".