Xavi Hernandez, trener Barcelony, wielokrotnie zachwycał się nad talentem Dembele. Mówił, że jego obecność na boisku i umiejętność gry jeden na jeden robiły różnicę. W poprzednim sezonie do momentu kontuzji zwykle grał w pierwszej linii z lewej lub prawej strony Lewandowskiego. W Barcelonie bardzo wierzyli w umiejętności Francuza i liczyli, że w zbliżających się rozgrywkach wreszcie będzie zdrowy. W poprzednim sezonie zdobył osiem goli i miał osiem asyst, ale opuścił 17 spotkań z powodu urazu. Mimo skłonności do kontuzji Barcelona najpierw zapłaciła za niego Borussii Dortmund około 135 mln euro, a rok temu przedłużyła kontrakt o dwa lata. Nie zmieniły tego liczby - Dembele z powodu urazów opuścił 119 spotkań, a leczył się przez ponad 650 dni, czyli niemal dwa lata. PSG uruchomiło klauzulę odstępnego Wszystko wskazuje jednak na to, że przygoda Francuza z katalońskim klubem dobiega końca. Szejkowie - właściciel Paris Saint-Germain postanowili aktywować klauzulę wpisaną przy ostatnim przedłużeniu umowy. Wystarczy, że wyłożą na stół "zaledwie" 50 mln euro i Dembele wróci do Francji, z której wyjechał siedem lat temu. Mateu Alemany, dyrektor sportowy Barcelony, przy okazji wtorkowego meczu o Puchar Gampera z Tottenhamem przyznał, że Dembele jest już w Paryżu (Francuza nie było w kadrze meczowej). "Poprosił nas o możliwość odejścia i już nie jest z drużyną. W kontrakcie ma klauzulę, która na to pozwala" - cytuje działacza "Mundo Deportivo". Odejścia Dembele nie spodziewał się trener Xavi. Kiedy wyszło na jaw, że nie chce już grać w Barcelonie, stwierdził: "Czuję z tego powodu gorzki smak, bo dbaliśmy o niego, by był szczęśliwy. Jestem trochę rozczarowany".