Gdy sędzia rozpoczynał wtorkowe spotkanie i upływały pierwsze minuty rewanżowego starcia między FC Barceloną a PSG, nic nie wskazywało na katastrofę, jaka już niebawem nastąpi dla podopiecznych Xaviego. Do drugiego ćwierćfinałowego meczu Katalończycy przystępowali z jednobramkową zaliczką, wywalczoną po zaciętej grze i odwróceniu losów zmagań przed tygodniem. Do tego grali przed własną publicznością, a gdy w dwunastej minucie Raphonha dał Hiszpanom prowadzenie, wydawało się, że nic ich już nie powstrzyma na drodze do półfinału Ligi Mistrzów. Fatalny sezon FC Barcelony. Może zapomnieć o kolejnym trofeum W piłce nożnej wszystko jednak może się zdarzyć i choć to stwierdzenie na pozór banalne, tym razem mocno dało o sobie znać. Punktem zwrotnym stała się czerwona kartka, jaką Ronald Araujo zobaczył w 29. minucie. Osłabiona i nieskuteczna w ataku Barcelona, do tego popełniająca karygodne błędy, jak ten Joao Cancelo, który sprokurował rzut karny, stała się dla rywali przeszkodą łatwą do pokonania. Ostatecznie Paris Saint Germain wygrało na Estadi Olimpic aż 4:1 (w dwumeczu 6:4) i to Francuzi dołączyli do grona czterech najlepszych zespołów w tej edycji rozgrywek. Tym samym "Duma Katalonii" pożegnała się z marzeniami o kolejnym już trofeum. Najpierw w połowie stycznia przegrała z Realem Madryt finał rozgrywanego w Rijadzie Superpucharu Hiszpanii, a kilkanaście dni później po porażce z Athletic Bilbao odpadła z Pucharu Króla. Teraz do tego wszystkiego doszedł blamaż i stracone szanse na triumf w Lidze Mistrzów. Wtorkowa porażka ma jednak dla klubu wymiar nie tylko sportowy. Barcelona traci gigantyczne pieniądze. To nie tylko premia za awans do półfinału LM Odpadnięcie z elitarnych rozgrywek oznacza też, że FC Barcelonie przeszły koło nosa gigantyczne pieniądze. Mowa tu o 12,5 miliona euro, które Katalończycy otrzymaliby za sam awans do kolejnej fazy zmagań. Ale to jeszcze nie wszystko. Łącznie straty opiewają na... kilkadziesiąt milionów. Przegrana z PSG oznacza bowiem, że drużyny ze stolicy Katalonii nie zobaczymy w przyszłorocznych Klubowych Mistrzostwach Świata. Za sam udział w imprezie, która odbędzie się już w zmienionej formule, na konto klubów wpływa niebagatelna suma 50 milionów euro. Zwycięzca może już liczyć na dwa razy większą kwotę. Jak zauważają dziennikarze hiszpańskiego Sportu, już zastrzyk finansowy związany z występem w półfinału Ligi Mistrzów "złagodziłby problemy z płynnością finansową, z którymi boryka się kataloński zespół", a co dopiero spora premia za występ w KMŚ. Premia, o której FC Barcelona może już tylko pomarzyć. Wszystko wskazuje na to, że "Duma Katalonii" nie będzie mogła pochwalić się po tym sezonie żadnym sukcesem. Choć zostały jej jeszcze zmagania na lokalnych ligowych boiskach, szanse na zdobycie mistrzostwa Hiszpanii są jednak na ten moment bardzo nikłe. Po tytuł zdecydowanie zmierza bowiem Real Madryt, który nad podopiecznymi Xaviego ma już osiem punktów przewagi i nawet ewentualne zwycięstwo w niedzielnym "El Clasico" nie poprawi znacząco sytuacji Blaugrany. Na "Królewskich" póki co nie ma mocnych, a jedyną jak na razie poniesioną w tej edycji rozgrywek porażkę, w dodatku jeszcze we wrześniu 2023 roku (z Atletico Madryt), można nazwać wypadkiem przy pracy.