Najlepszy polski piłkarz doznał z pozoru niegroźnej kontuzji w meczu eliminacji mistrzostw świata z Andorą pod koniec marca na stadionie Legii Warszawa. Od tamtego czasu nie pojawił się na boisku. Opuścił już dwa mecze ligowe z RB Lipsk i Unionem Berlin oraz rewanż w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z PSG. Prezes PZPN twierdzi, że Polak ma duże szanse powrotu do gry już w najbliższą sobotę, w spotkaniu wyjazdowym w Bundeslidze z Vfl Wolfsburg. - Wróble tak ćwierkają. Wydaje się mi, że w sobotę będzie już mógł zagrać. Rozmawiałem z doktorem reprezentacji i takie informacje mi przekazał. Uraz Roberta jest drobnym urazem. Kontuzje w sporcie się zdarzają. Ja już kiedyś powiedziałem, że po takiej kontuzji jaką ma Robert Lewandowski, to na boisko mógłby wracać po 5-6 dniach. Robert musi być jednak na sto procent zdrowy, bo żaden lekarz w innym wypadku nie da mu pozwolenia na grę. Taka jest dziś wartość sportowców, że nikt się pod takim szybszym powrotem do gry nie podpisze. Niemieccy lekarze powiedzieli, że wróci po 1 maja, a dziś mamy połowę kwietnia. No to zobaczymy, kto ma rację i kiedy wróci na boisko. Uważam, że gdyby wczoraj był finał Ligi Mistrzów, to Robert by wrócił i zagrał. Życzę Robertowi, żeby pobił rekord Gerda Mullera, choć trudno w ogóle te rekordy porównywać. Dawniej to była w ogóle inna piłka, inna rzeczywistość i inne przepisy. Natomiast rekord jest rekordem i jak Robert go pobije, to w księdze Guinnessa będzie można napisać "amen", bo już nikt nigdy nie będzie w stanie tego rekordu pobić. Szkoda, że nie mógł pomóc Bayernowi w rywalizacji z PSG. Słyszę, że gdyby grał, to byłoby inaczej. No nie, nie byłoby pewnie inaczej, bo w niemieckiej drużynie brakowało także innych ważnych dla tego zespołu piłkarzy - mówi szef PZPN. Paulo Sousa zaszczepi się w Polsce W środę prezes PZPN wziął udział w spotkaniu m.in. z premierem Mateuszem Morawieckim podczas którego poinformowano, że wkrótce zaszczepieni zostaną nie tylko polscy olimpijczycy biorący udział w igrzyskach w Tokio, ale też piłkarze reprezentacji Polski oraz cały sztab kadry, która weźmie udział w zbliżających się mistrzostwach Europy. To oznacza, że do Warszawy na szczepienie przyleci wkrótce m.in. Paulo Sousa i kapitan naszej reprezentacji Robert Lewandowski. - Sportowcy nie chcą nikomu odebrać możliwości szczepienia, natomiast oni reprezentują nas wszystkich i bardzo dobrze, że zrobiliśmy taki krok. Jeśli chodzi o logistykę, to nie ma żadnego problemu, to jest coś najłatwiejszego. W dzienniku ustaw zostało zapisane, że każdy reprezentant Polski w piłce nożnej może przyjechać do kraju i się zaszczepić. Jest sporządzona specjalna lista. Zaszczepi się także nasz cały sztab szkoleniowy. Wszyscy trenerzy przyjadą w najbliższych 5-10 dniach do Warszawy, aby to zrobić. Wraz z całym sztabem reprezentacji mamy zamiar oglądać na żywo finał Pucharu Polski zaplanowany na 2 maja. Od 15 maja Paulo Sousa będzie już cały czas w Polsce. Muszę jednak w tym miejscu powiedzieć, że dziś nie jest żadnym problemem, gdy ktoś siedzi i pracuje na przykład w Krakowie, Warszawie, Monachium czy w Porto. Druga dawka szczepionki zostanie podana najpóźniej przed rozpoczęciem zgrupowania przed mistrzostwami Europy, czyli przed 25 maja. Potem nie chcemy już o tym absolutnie myśleć - mówi Zbigniew Boniek. Reprezentacja może na Euro nie zagrać w Dublinie i Bilbao Coraz bardziej możliwe, że polska reprezentacja w fazie grupowej Euro zagra swoje mecze w innych miastach niż pierwotnie planowano. Prawo współgospodarzy turnieju mogą stracić zarówno Dublin, jak i Bilbao. - Odnośnie Dublina, to trochę wiem, ale nie za dużo mogę mówić, dopóki nie ma oficjalnych decyzji. Jesteśmy gotowi na rozwiązanie, gdybyśmy jednak nie grali w Dublinie. Mamy wszystko tak skonfigurowane, że bez problemów połączymy grę i w Bilbao, i w Dublinie lub w innym mieście, jeśli taka będzie decyzja i jeśli będziemy musieli pozostać na Wyspach Brytyjskich. Co do Bilbao, nie wykluczam takiej możliwości, że zamiast w tym mieście zagramy w Sevilli. Muszę dodać, że my już wszystko mieliśmy rozpisane co do godziny, jeśli chodzi o Euro, zarówno o każdy trening, jak i między innymi o każdy wylot, czy przylot do danego miasta. Jeśli jednak to wszystko się zmieni, to się nic nie stanie. Po to mamy taką armię ludzi w PZPN, żeby temu podołać - dodaje. To nie będzie dobra promocja Polski Zbigniew Boniek przyznaje, że nie miał w ostatnim czasie możliwości rozmowy z premierem, odnośnie powrotu kibiców na polskie stadiony. Póki co nie wiadomo, kiedy to nastąpi. - Znacie stanowisko Polskiego Związku Piłki Nożnej w tej sprawie. Sporządziliśmy i wysłaliśmy potrzebny protokół, żeby kibice mogli wracać na obiekty. Uważam, że mamy taką potrzebę, żeby kibice wracali na stadiony. Mamy też potrzebę, aby finał Ligi Europy w Gdańsku nie odbył się przy pustych trybunach, bo to nie będzie dobra promocja ani dla naszego kraju, ani dla tego pięknego stadionu. Dobrze by było, gdyby chociaż 25-20 procent kibiców mogło zobaczyć ten mecz na żywo. Przyznam, że kiedy wpuszczaliśmy na nasze stadiony część kibiców, to nigdzie potem nie słyszałem, aby na trybunach utworzyło się jakieś ognisko epidemii, czy aby ktoś po meczu zachorował. Niestety, te decyzje nie są po mojej stronie. A sprawa jest skomplikowana, bo taka decyzja o wpuszczaniu kibiców na stadiony nie może dotyczyć tylko jednej dyscypliny sportu tylko wszystkich, także tych w halach. Sport bez kibiców jest smutny, ale lepiej, że przynajmniej jest w takiej formie. Przynajmniej jest co wieczorami robić w domu. Wczoraj oglądałem Ligę Mistrzów, a gdyby tego nie było, to musiałbym z żoną oglądać Teatr Telewizji (śmiech). Cieszę się też, że wracają rozgrywki amatorskie - odpowiada Interii prezes PZPN. "Byłem pierwszy, który to doradzał Jackowi Magierze" Zbigniew Boniek odniósł się także do naszego pytania o zmianę na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski U-19. Najpierw z tej funkcji zrezygnował Jacek Magiera, kilka dni później jego miejsce zajął 44-letni Mariusz Rumak. - To nie jest tak, że Jacek Magiera sam zrezygnował. Rozmawialiśmy z nim i on ma rację, chce być trenerem, chce czuć adrenalinę związaną z tą pracą. Koronawirus spowodował jednak, że praktycznie nie mógł prowadzić reprezentacji, to było tylko teoretyczne jej prowadzenie. W związku z tym chciał wrócić do normalnej piłki. Usiedliśmy, porozmawialiśmy i ja byłem pierwszy, który mu to doradzał. Nie rozeszliśmy się na zasadzie, że ktoś do kogoś miał pretensje. Było wręcz przeciwnie, bo nasze stosunki były fantastyczne. Mariuszowi Rumakowi chcemy dać szansę. Uważam, że to jest bardzo dobry i utalentowany trener. Tak to jednak jest, że jeśli dobry trener trafi czasami do złych miejsc, w nieodpowiednim czasie, to wtedy trudno jest mu wykazać się swoimi umiejętnościami. U nas będzie miał możliwość pokazania tego, co potrafi. Wzięliśmy go do pracy z reprezentacją U-19, bo w niego wierzymy. Od jesieni będzie się mógł wykazać - zakończył Zbigniew Boniek. Zbigniew Czyż