Rewolucja na rynku napastników - trudno inaczej opisać zmiany, jakie zachodzą w letnim okienku transferowym. Niemal wszystkie kluby ze światowej czołówki dokonały roszad w swoim ataku. Niemal, bowiem najgłośniej zapowiadany transfer upadł tuż przed rozpoczęciem letniego okienka. <a class="db-object" title="Kylian Mbappe" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-kylian-mbappe,sppi,2787" data-id="2787" data-type="p">Kylian Mbappe</a>, który przed rokiem próbował wymusić transfer do Realu Madryt był już dogadany z "Królewskimi". W ostatniej chwili zmienił jednak zdanie, zostając w PSG. I tym samym sprawiając, że PSG i Real Madryt będą właściwie jedynymi klubami ze ścisłego topu, które latem nie wymieniły napastnika pierwszego wyboru. Klopp i Guardiola sięgają po klasyczne dziewiątki W Polsce przez całe lato żyliśmy głównie transferem <a class="db-object" title="Robert Lewandowski" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-robert-lewandowski,sppi,2157" data-id="2157" data-type="p">Roberta Lewandowskiego</a> do Barcelony. Niewykluczone, że to właśnie seryjnie zdobywane bramki przez polskiego snajpera znów przywróciły trend gry z typowymi "dziewiątkami". Nie jest bowiem przypadkiem, że w tym samym czasie po napastnika o takim profilu zwrócili się zarówno Juergen Klopp, jak i Pep Guardiola. Trenerzy, którzy w ostatnich latach zdominowali Premier League, grając bez klasycznego napastnika. U Kloppa rolę fałszywej dziewiątki przez lata pełnił <a class="db-object" title="Roberto Firmino" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-roberto-firmino,sppi,2000" data-id="2000" data-type="p">Roberto Firmino</a>, w ostatnim czasie wypychany ze składu przez <a class="db-object" title="Diogo Jota" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-diogo-jota,sppi,2738" data-id="2738" data-type="p">Diogo Jotę</a> - pół-skrzydłowego, pół-napastnika. Teraz Niemiec wyłożył aż 75 mln euro na sprowadzenie <a class="db-object" title="Darwin Nunez" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-darwin-nunez,sppi,2902" data-id="2902" data-type="p">Darwina Nuneza</a> - napastnika wypisz wymaluj w typie Lewandowskiego. Wysokiego, dobrze wyszkolonego technicznie, operującego głównie w polu karnym. Choć wciąż - mimo 34 bramek w zeszłym sezonie - niesprawdzonego na najwyższym poziomie. Mając bogactwo w ataku Klopp pozwolił więc na odejście <a class="db-object" title="Sadio Mane" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-sadio-mane,sppi,2484" data-id="2484" data-type="p">Sadio Mane</a> oraz rezerwowego zwykle <a class="db-object" title="Divock Origi" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-divock-origi,sppi,2524" data-id="2524" data-type="p">Divocka Origiego</a>. A ci wzmocnili mistrzów Niemiec i Włoch - Mane z miejsca (wobec odejścia Lewandowskiego i Haalanda) stał się największą gwiazdą Bundesligi, Origi zaś wzmocnił AC Milan. Tam szykuje się ciekawa rywalizacja między nim a dwoma weteranami - 35-letnim <a class="db-object" title="Olivier Giroud" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-olivier-giroud,sppi,1947" data-id="1947" data-type="p">Olivierem Giroudem </a>oraz 40-letnim <a class="db-object" title="Zlatan Ibrahimovic" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-zlatan-ibrahimovic,sppi,2229" data-id="2229" data-type="p">Zlatanem Ibrahimoviciem.</a> Klopp zaś mimo utraty Mane, Origiego, a nawet <a class="db-object" title="Takumi Minamino" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-takumi-minamino,sppi,2303" data-id="2303" data-type="p">Takumiego Minamino</a> (odszedł do AS Monaco), wciąż ma spory komfort wyboru w wyborze ofensywnej trójki. Na skrzydłach ma do dyspozycji <a class="db-object" title="Mohamed Salah" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-mohamed-salah,sppi,2105" data-id="2105" data-type="p">Mohameda Salaha</a> i <a class="db-object" title="Luis Diaz" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-luis-diaz,sppi,2879" data-id="2879" data-type="p">Luisa Diaza </a>oraz rywalizującego z nimi Jotę. Z kolei w ataku może wybierać między opcją z klasycznym snajperem - Nunezem - lub cofniętymi napastnikami w stylu Firmino lub Joty. Przełom Guardioli, ironia losu Bayernu Z kolei Guardiola z problemem braku napastnika z prawdziwego zdarzenia zmagał się od odejścia Sergio Aguero - a nawet dłużej, bowiem ostatni sezon Argentyńczyka w Man City można było spisać na straty. Kataloński trener nie ufał w pełni <a class="db-object" title="Gabriel Jesus" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-gabriel-jesus,sppi,2734" data-id="2734" data-type="p">Gabrielowi Jesusowi</a>, często ustawiając go bliżej linii bocznej, a pozycja napastnika obsadzana była umownie. Na papierze występowali tam <a class="db-object" title="Phil Foden" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-phil-foden,sppi,2840" data-id="2840" data-type="p">Phil Foden</a>, <a class="db-object" title="Jack Grealish" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-jack-grealish,sppi,2515" data-id="2515" data-type="p">Jack Grealish</a>, <a class="db-object" title="Raheem Sterling" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-raheem-sterling,sppi,2191" data-id="2191" data-type="p">Raheem Sterling</a>, a nawet <a class="db-object" title="Kevin De Bruyne" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-kevin-de-bruyne,sppi,2386" data-id="2386" data-type="p">Kevin de Bruyne</a>. W rzeczywistości była to gra bez klasycznego napastnika, podobna do tej, jaką dekadę wcześniej, na Euro 2012, prezentowała reprezentacja Hiszpanii, umieszczając z przodu Andresa Iniestę, Cesca Fabregasa oraz Davida Silvę. Być może kolejne fiasko w Lidze Mistrzów sprawiło, że Guardiola znów zapragnął mieć do dyspozycji prawdziwego łowcę bramek. I skorzystał z najlepszej opcji z możliwych - za 60 mln euro ściągając z Borussii Dortmund <a class="db-object" title="Erling Haaland" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-erling-haaland,sppi,2846" data-id="2846" data-type="p">Erlinga Haalanda</a>. To, przy choćby ponad 100 mln euro wydanych rok wcześniej na Grealisha, wydaje się wręcz promocją. Zaledwie 22-letni Haaland, o ile tylko będzie zdrowy, jest gwarantem sporej liczby bramek w każdym sezonie. Ironią losu wydaje się tylko to, że Bayern - po wielu latach gry opartej na klasycznym napastniku - Klose, Gomezie, Mandżukiciu, Lewandowskim - pierwszy raz został bez klasycznej "dziewiątki". Z kolei Liverpool i Manchester City, a nawet Barcelona - po latach gry bez typowego snajpera - rozszerzają swój wachlarz taktyczny właśnie o taką możliwość. Nowa tożsamość Barcelony Za prekursora gry bez klasycznego napastnika uchodzi rzecz jasna "Duma Katalonii". A podwaliny pod to położył - jakżeby inaczej - Pep Guardiola. Sprawę w naturalny sposób ułatwił mu <a class="db-object" title="Leo Messi" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-leo-messi,sppi,2411" data-id="2411" data-type="p">Lionel Messi,</a> najwybitniejszy piłkarz poprzedniej dekady. Jego przestawienie na środek ataku było zamknięciem kariery w Barcelonie dla Zlatana Ibrahimovicia, ale i ogółem - zamknięciem bram dla napastników w tradycyjnym typie. Włodarze Barcy musieli szukać snajperów, którzy dostosowywali się do sposobu gry Messiego - przestawiony na skrzydło bywał Samuel Eto'o, na lewej flance ustawiano też Davida Villę. Aż w końcu znaleziono idealnego partnera w postaci <a class="db-object" title="Luis Suarez" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-luis-suarez,sppi,1954" data-id="1954" data-type="p">Luisa Suareza</a> - nominalnego napastnika, który doskonale rozumiał się z Messim, nie wchodząc mu jednocześnie w paradę. Gdy próbowano zastąpić go <a class="db-object" title="Antoine Griezmann" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-antoine-griezmann,sppi,2392" data-id="2392" data-type="p">Antoinem Griezmannem</a>, piłkarzem zbyt podobnym charakterystyką do Messiego, efekt był fatalny. Teraz Barcelona - po odejściu Lionela Messiego - próbuje na nowo zdefiniować swoją tożsamość. A jak pokazuje Xavi Hernandez - ma być to tożsamość ze środkowym napastnikiem. I to nie napastnikiem pokroju <a class="db-object" title="Memphis Depay" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-memphis-depay,sppi,2025" data-id="2025" data-type="p">Memphisa Depaya</a> (często bliżej mu do ofensywnego pomocnika), czy<a class="db-object" title="Pierre-E. Aubameyang" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-pierre-e-aubameyang,sppi,14127" data-id="14127" data-type="p"> Pierre-Emericka Aubameyanga</a> (z powodzeniem może grać na skrzydle), ale właśnie klasycznej dziewiątki w postaci Lewandowskiego. To najdobitniejszy z dowodów, że w Barcelonie zakończyła się już era Lionela Messiego. Jest nią powrót do gry z klasycznym napastnikiem - zmiana, pociągająca za sobą zmianę całej filozofii organizacji gry. Transferowa karuzela. Koło się zamyka Transferowy rynek nie znosi próżni - tak jak transfer Nuneza do Liverpoolu pociągnął za sobą odejście Mane, co pozwoliło w konsekwencji na sprzedaż Lewandowskiego - tak jeszcze ciekawiej wygląda domino wywołane przez przyjście Haalanda do Manchesteru City. Guardiola, mając w składzie Norwega, zdecydował się oddać dwóch piłkarzy do londyńskich klubów - zarabiając na tym ponad 100 mln euro, co z nawiązką zrekompensowało sumę wydaną na Haalanda. Gabriel Jesus trafił do Arsenalu (który akurat łatał dziurę po odejściu <a class="db-object" title="Alexandre Lacazette" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-alexandre-lacazette,sppi,14165" data-id="14165" data-type="p">Alexandre’a Lacazette’a </a>do Lyonu), a <a class="db-object" title="Raheem Sterling" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-raheem-sterling,sppi,2191" data-id="2191" data-type="p">Raheem Sterling</a> do Chelsea FC. Chelsea zaś oddała <a class="db-object" title="Romelu Lukaku" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-romelu-lukaku,sppi,1930" data-id="1930" data-type="p">Romelu Lukaku</a> na wypożyczenie do Interu Mediolan, a ten pozwolił odejść innemu ofensywnemu zawodnikowi - <a class="db-object" title="Ivan Perisić" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-ivan-perisic,sppi,2587" data-id="2587" data-type="p">Ivanowi Perisiciowi </a>do Tottenhamu. Dzięki Perisiciowi Tottenham mógł sprzedać <a class="db-object" title="Steven Bergwijn" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-steven-bergwijn,sppi,452" data-id="452" data-type="p">Stevena Bergwijna</a> aż za 32 mln euro do Ajaxu Amsterdam. Holendrzy tym samym wydali pieniądze zarobione na <a class="db-object" title="Sebastien Haller" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-sebastien-haller,sppi,2358" data-id="2358" data-type="p">Sebastienie Hallerze</a>, który przeniósł się do Borussii Dortmund, by zastąpić właśnie... Haalanda. I w ten sposób koło transferowe na linii Borussia - Man City - Chelsea - Inter - Tottenham - Ajax - Borussia zamknęło się piękną klamrą. Na razie największym pechowcem może okazać się Borussia - Haller zamiast na grze, musi skupić się na walce z poważną chorobą, po tym, jak zdiagnozowano u niego nowotwór jąder. W tej sytuacji w ataku BVB może wystąpić sprowadzony z RB Salzburg <a class="db-object" title="Karim Adeyemi" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-karim-adeyemi,sppi,2920" data-id="2920" data-type="p">Karim Adeyemi. </a>Salzburg zaś stratę młodego reprezentanta Niemiec powetował sobie sprowadzeniem Brazylijczyka <a class="db-object" title="Fernando" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-fernando,sppi,2903" data-id="2903" data-type="p">Fernando </a>z Szachtara Donieck. A to zupełnie jak Benfica, która po sprzedaży Nuneza, sprowadziła z ukraińskiego klubu <a class="db-object" title="David Neres" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-david-neres,sppi,2836" data-id="2836" data-type="p">Davida Neresa</a>...