Był 27 sierpnia 2018 roku, gdy Jerzy Brzęczek ogłosił swoje pierwsze powołania do reprezentacji Polski. Na tapet od razu wzięta została obsada pozycji skrzydłowego - obecność na liście Jakuba Błaszczykowskiego przy jednoczesnej absencji Kamila Grosickiego. Ba, pojawiły się nawet zarzuty pod adresem selekcjonera, mówiące o tym, że nie dotrzymał on słowa. Otwarcie zapowiadał bowiem, że jego siostrzeniec zostanie powitany przez niego w reprezentacyjnej kadry wyłącznie "gdy będzie zdrowy i będzie regularnie grał w klubie". Rzeczywistość była jednak nieco inna. Słowa trener stanowiły jednak tylko melodię przyszłości, w której w dodatku pojawiło się sporo fałszu. I to dosłownie. Po wygłoszeniu tych słów Jakub Błaszczykowski zanotował tylko jeden występ w barwach "Wilków", rozgrywając 12 minut w ligowym starciu z Werderem Brema. Życzenia Kuby Błaszczykowskiego, które złośliwie wymknęły się spod kontroli. Historia jak klasyk literatury grozy Mecz Polska - Niemcy. Po erze Brzęczka Błaszczykowski zasłużył na huczne pożegnanie Karuzela wokół tematu "wuja powołującego swojego bratanka bardziej ze względu na serce niż trenerski rozum" rozkręciła się na dobre. Już po czasie, mając za sobą przedostatni - jak się okazało, mając na uwadze dzisiejsze starcie Polska - Niemcy - występ z Orłem na piersi, Jakub Błaszczykowski z przekąsem komentował całą sprawę, gdy... wypowiadał się w sprawie swojego ewentualnego jeszcze wówczas pożegnalnego meczu. Każdy rzecz jasna mógł posiadać własny ogląd na sprawę, ale pewne jest jedno. Reprezentacyjny zmierzch jej legendy, za jaką uznać trzeba Jakuba Błaszczykowskiego, miał raczej gorzki smak. Nie był to finisz zgodny ze statusem, na jaki zapracował nasz skrzydłowy. Pozostała część wielkiego tria z rocznika 1985, wielcy przyjaciele Jakuba Błaszczykowskiego - Łukaszowie Piszczek oraz Fabiański kończyli karierę reprezentacyjną w zgoła odmiennych nastrojach i okolicznościach. Tymczasem przeciwko Jakubowi Błaszczykowskiemu przez pewien czas odwróciło się to, co było jedną z jego największych zalet - mocny charakter i niebywała waleczność. Kuba nie chciał mówić "pas". Był przekonany, że dzień, w którym oficjalnie zakończy reprezentacyjną karierę nadejdzie wówczas, gdy dojdzie do jego definitywnego rozbratu z piłką klubową. Tymczasem wielu wypychało go już z kadry, żądając radykalnych ruchów. Zorganizowanie pożegnalnego meczu Jakuba Błaszczykowskiego należy więc uznać za "dobrą nowinę". Okazję do tego, by cierpki posmak ostatnich powołań Kuby przykryć słodyczą uznania i zalać falą braw kibiców, którym przecież 37-latek dostarczył masę radości. Chowając w dłoniach swą twarz, by ukryć łzy wzruszenia, Jakub Błaszczykowski odsłoni dziś swój reprezentacyjny pomnik. Pomnik, na jaki ciężko pracował przez 13 lat. Ta liczba jest w tym kontekście bardzo szczęśliwa, jak cała piłkarska Polska w 57. minucie meczu z Rosją na Euro 2012 i w wielu innych momentach z Jakubem Błaszczykowskim w roli głównej.