Tottenham pokonał Manchester City 1:0 i sprawił miłą niespodziankę swojemu odwiecznemu rywalowi - Arsenalowi, który wcześniej przegrał na boisku Evertonu (dzięki temu lider nadal ma 5 punktów przewagi nad wiceliderem i jedno rozegrane spotkanie mniej). Zwycięską bramkę - już w 15. minucie meczu - zdobył Harry Kane. 267. trafienie sprawiło angielskiemu napastnikowi wielką radość, bo wyprzedził legendarnego Jimmy'ego Greavesa i jest najlepszym strzelcem w historii klubu. Los chciał, że Kane ten rekord przypieczętował właśnie w starciu z City. Z tym City, do którego chciał trafić latem 2021 roku. Pozostał w północnym Londynie tylko dlatego, że The Citizens nie chcieli spełnić wygórowanych oczekiwań finansowych Daniela Levy'ego, prezesa Spurs. Piłkarz był mocno rozgoryczony. Czuł się oszukany. Wcześniej miał dostać zapewnienie, że zostanie sprzedany. Nie pojawił się nawet na pierwszym treningu po okresie wakacyjnym. Rozmowy zakończyły się fiaskiem, a półtora roku później, w spotkaniu z City przeszedł do historii klubu. Premier League. Shearer i Rooney coraz bliżej W historii Premier League tylko Alan Shearer i Wayne Rooney zdobyli więcej bramek - 260 i 208. Trzeci w klasyfikacji snajper Tottenhamu jeszcze w tym sezonie może prześcignąć legendę Manchesteru United. Do Shearera sporo mu brakuje i szybko to się nie zmieni. Jeśli jednak utrzyma regularność oraz nie będą go nękały kontuzje, to za 3-4 lata powinien być już na absolutnym szczycie. Ten sukces jest raczej tylko kwestią czasu. Kane pierwszy raz do siatki trafił w lidze 7 kwietnia 2014 roku w wygranym meczu 5:1 z Sunderlandem, natomiast od sezonu 2014/2015 nigdy nie zdobył mniej bramek niż 17. Do tej granicy dotarł już podczas bieżących rozgrywek (17 goli w 22 spotkaniach). Złośliwi powiedzą, że bramki bramkami, ale 29-latek w karierze jeszcze niczego konkretnego nie wygrał. I taka jest prawda. Każdy Anglik chciałby chociaż raz podnieść trofeum Premier League. Z Tottenhamem o to będzie ciężko, dlatego niebawem temat transferu Kane'a może wrócić niczym jak bumerang. W City jest już Erling Haaland, ale ktoś może inny rozbić bank na angielskiego goleadora. W ostatnich miesiącach w angielskich mediach na tapecie pojawił się Manchester United. Odradzające się pod batutą Erika ten Haga Czerwone Diabły rozglądają się za nowym napastnikiem. Czy spełnią wymagania Tottenhamu? Jest na to szansa, bo Levy będzie miał związane ręce. Kontrakt piłkarza wygasa w 2024 roku. Wszyscy fani marzą o nowej umowie swojego idola. W tym miejscu można zadać pytanie: zwycięży przywiązanie do barw czy chęć walki o trofea? Na razie Kane może pochwalić się tylko tym, że trzykrotnie był królem strzelców Premier League i raz najlepszym asystentem. Trofeów jak nie było, tak nie ma, a lata uciekają. Na Old Trafford miałby większą szansę. Reprezentacja. Bramka od kolejnej wielkiej chwili 53 bramki - tyle trafień dla reprezentacji Anglii zdobyli Kane i Rooney. Bohaterowi tego artykułu zajęło to jednak znacznie mniej czasu. Zrobił to w 80 meczach (dla porównania Rooney potrzebował aż 120 spotkań). 16 marca stanie przed szansą oderwania się od obecnego trenera DC United. Synowie Albionu w eliminacjach do mistrzostw Europy zagrają na wyjeździe z Maltą. Przeciwnik wydaje się idealny, by wpakować piłkę do siatki. Jeśli jednak tak się nie stanie, to przed Kane'em jeszcze wiele spotkań w narodowych barwach. - Trudno mi i zespołowi to zaakceptować. Będę musiał z tym żyć. Muszę wziąć odpowiedzialność - mówił po przegranym ćwierćfinale mundialu z Francją 1:2. To właśnie Kane spudłował rzut karny na wagę dogrywki i Anglicy pożegnali się z turniejem. Kibice okazali mu szacunek. Nie był tak krytykowany, jak jego młodsi koledzy po finale mistrzostw Europy 2020. Marcus Rashford, Jadon Sancho i Bukayo Saka za niewykorzystane "jedenastki" w finale na Wembley w serii rzutów karnych zostali wręcz wrzuceni pod pociąg. Z każdej strony byli atakowani, Kane'a - będącego kapitanem reprezentacji - potraktowano łagodniej. Anglia na mistrzostwo świata czeka od... 1966 roku.