Novak Djoković nie jest zaszczepiony, a chce wjechać do Australii i grać w Australian Open. Wbrew zasadom, które obowiązują w tym kraju i do których stosowania zobowiązani są jego mieszkańcy. Serb zasłania się uwarunkowaniami medycznymi, ale śledztwo dziennikarzy m.in. "Der Spiegel" czy "New York Times" pokazuje wiele niezgodności w jego wersji zdarzeń. Słowem, wiele wskazuje na to, że chociaż Novak Djoković nie jest spójny w tym, co przedstawia opinii publicznej. A jednak stał się ikoną antyszczepionkowców i płaskoziemców. W jego sprawie na ulice wychodzą ludzie, którzy w nakazie szczepienia się widzą ograniczenie wolności. Nie baczą na to, ile osób zginęło na skutek koronawirusa i że wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność innego człowieka. Zwłaszcza tam, gdzie zaczyna się jego śmierć.CZYTAJ TAKŻE: Novak Djoković znowu czeka na sąd. Historia zatoczyła kołoTo igranie z życiem, podszyte opowieściami o eksperymencie medycznym i innych rewelacjach wyczytanych w "pewnych źródłach". Novak Djoković być może chciał tylko uprawiać sport i grać, ale powinien być świadomy jak bardzo postawa tak rozpoznawalnych osób jak on daje paliwo do rozwoju tez gwałcących bezpieczeństwo świata w obliczu pandemii. Novak Djoković - sprawa wykraczająca poza sport Mówimy wszak o kompletnej polaryzacji, która ma miejsce w przypadku pandemii i wirusa tak, jak występuje w każdej innej dziedzinie życia. Ludzie okopują się na swych stanowiskach, uważając za kompletnych idiotów adwersarzy. Każdy ma swoje źródła, swój internet, swoich specjalistów i swoje tezy, znajdowane i tworzone po to, by uzasadnić swą tezę. Ludzie przestali się nawzajem słuchać. Ta polaryzacja jest szczególnie groźna w wypadku tak niebezpiecznych okoliczności jak epidemia śmiercionośnego wirusa, bowiem gdy tutaj ważniejsze jest postawienie na swoim i wykazanie swoich tez, na szali znajduje się ludzkie życie. Novak Djoković powinien to wiedzieć, jak również to, że są ważniejsze sprawy niż występ na korcie.Dzisiaj batalia o jego wjazd do Australii stała się ikoniczna, rozpaliła cały świat. Stała się kwestią zasad - dotrzymania ich albo złamania. To rzecz o przestrzeganiu prawa. Kwestią naplucia w twarz tym, którzy w Australii do wprowadzonych tu ograniczeń się stosowali oraz tenisistów, którzy na Australian Open przyjechali zaszczepieni, tak jak wymagano. A naplucie komuś w twarz w czasach epidemii jest szczególnie groźne.