Na przegrany przez Lecha Poznań finał Pucharu Polski z Rakowem Częstochowa można patrzeć przez pryzmat nadzwyczajnych okoliczności tego meczu - na Stadion Narodowy nie weszły tysiące kibiców Kolejorza, którzy chcieli wnieść wielkogabarytowe flagi, tymczasem zostały one zakazane przez władze samorządowe na wniosek komendy straży pożarnej. Nie zmienia to jednak faktu, że najważniejszy pryzmat jest jeden - Lech nie pozbył się kompromitującej tendencji do wywracania się tuż przed metą. CZYTAJ TEŻ: Lech - Raków 1-3 w finale Pucharu Polski. Zobacz skrót i gole (wideo) Czy to Legia Warszawa, czy Arka Gdynia, czy Raków Częstochowa. Czy z trenerem Rumakiem, Urbanem, Bjelicą, Skorżą czy jakimkolwiek innym - Lech Poznań przegrywa. Marnuje szanse, trwoni nadzieje, jest jak Adaś Miauczyński w "Nic śmiesznego" - wiecznie drugi. Niektórzy powiadają, że to gen porażki. Nic bardziej mylnego - w tym roku Lech Poznań przypomniał nam, że ma już 100 lat i przez ten cały czas "gen porażki" odzywał się raptem przez kilka dekad. Zwłaszcza przez ostatnie półtorej dekady, które położyły się cieniem na historii poznańskiego klubu, który w swych dziejach potrafił wygrywać, wychodzić z tarapatów i nie zawodzić, ale zadowalać swych kibiców. Teraz tego już nie robi, a pasmo jego porażek ciągnie się od 2016 roku i nie chce wciąż skończyć. CZYTAJ TAKŻE: Skandal podczas finału Pucharu Polski. Wyzwiska, brak kibiców, atmosfera pogrzebu Lech Poznań miał kiedyś złoty róg W wypadku Lecha jednak nie chodzi jedynie o kwestie czysto sportowe, ale w dużej mierze społeczne. Obecne władze Kolejorza odziedziczyły klub w 2006 roku wraz z całym jego potencjałem, społecznym zapleczem, zainteresowaniem i temperaturą, wręcz nawet fenomenem. To bezcenny kapitał, cenniejszy niż policzalne dobra czy nawet trofea w gablocie. I ten dzisiejszy Lecha ów fenomen i potencjał społeczny trwoni. Studzi go porażkami, schładza rozczarowaniami, zamienia na tumiwisizm permanentnym i ugruntowanym przeświadczeniem, że Lech naszych czasów to Lech przegrywający. Ze złotego rogu zostaje jedynie sznur. Przed Lechem jeszcze jedna szansa - finałowa walka o mistrzostwo Polski. Szansa niemal beznadziejna, bo w sytuacji, w której nie wszystko zależy od niego, a bezpośredni rywal właśnie ograł go w finale Pucharu Polski. To jednak nadal jest szansa, którą sport wciąż mu podtyka przed nos.