Poznań cierpi na niedostatek trofeów i już to stwierdzenie mogłoby prowadzić do prostego wniosku, że Puchar Polski powinien być niezwykle ważny. To trofeum, do którego zdobycia droga jest najkrótsza - co nie znaczy, że najłatwiejsza. Tutaj bowiem każde potknięcie ma konsekwencje w postaci odpadnięcia, jak to miało miejsce w wypadku starcia Kolejorza ze Śląskiem Wrocław. Nie da się poniesionych tu strat odrobić, nie da się wziąć rewanżu w tych samych rozgrywkach. Tym większe zaskoczenie, że akurat na tak ryzykowny mecz trener John van den Brom wystawił najbardziej ryzykowny skład. Stało się jednak i mistrzowie Polski zamknęli sobie definitywnie jeden front i szansę na zdobycie trofeum. Wydawać by się mogło, że w tej sytuacji dojdzie do sporego tąpnięcia, a rozgniewani kibice z trudem przeboleją taką stratę. Tak się jednak nie dzieje. Kuriozum polega na tym, że coraz częściej słychać w Poznaniu stwierdzenia: eee, tam, nic się nie stało! Nie koniec na tym. Przeczytałem sporo opinii kibiców, iż może lepiej, że Lech Poznań odpadł już teraz z Pucharu Polski, to będzie mógł skupić się na lidze i pucharach, a przynajmniej w maju nie dojdzie do kolejnej porażki w finale tych rozgrywek. To pokłosie ciosów, jakie spadają na fanów Kolejorza od czasu, gdy Lech po raz ostatni zdobył Puchar Polski. Przegrał pięć finałów, stał się symbolem wtopy. Można więc zrozumieć rozgoryczenie i obawy fanów, niemniej stwierdzenie, że lepiej odpaść wcześniej, by uniknąć blamażu to szczyt absurdu. Równie dobrze można by nie brać w ogóle udziału w rozgrywkach, skoro mogą prowadzić do porażki. Kibice Lecha Poznań często godzą się z porażkami W tego typu zachowaniach kibiców Lecha widzę nie tyle rozsądne gospodarowanie zasobami i stawianie na priorytety (liga, Europa) w miejsce innych celów, które muszą ustąpić (Puchar Polski). Widzę znacznie głębsze zmiany mentalne, jakie zaszły wśród sympatyków Kolejorza, co jest pokłosiem działań i nieudolności władz klubu. Owszem, Lech odnosi czasem sukcesy - w 2022 roku został np. mistrzem Polski i awansował do fazy grupowej pucharów. Nadal jednak traktowane to jest tutaj jako sytuacja nienormatywna. Lech nauczył swoich kibiców, że muszą być przygotowani zawsze na najgorsze, na porażki i wpadki. One prędzej czy później przyjdą, gdyż są znakiem rozpoznawczym klubu i jego cechą. Kiedy więc rzeczywiście przychodzą, nie stanowią już potężnego wstrząsu, ale są przyjmowane z dobrodziejstwem inwentarza. Na tym polegają lata demolowania poczucia, że na Lechu można polegać zawsze. Zastąpiło je przekonanie, że jedyne co w jego wypadku wróci zawsze, to zawód. Zwierzęta, które przeszły do historii sportu. Wiesz, które? [GRA NAWROTA o sportowych zwierzętach]