Oczywiście trzeba pamiętać, że obcokrajowcy pracowali z reprezentacją w różnych rolach, dawno temu istniał podział na trenerów, zajmujących się szkoleniem i selekcjonerów zajmujących się doborem piłkarzy. Oto mój subiektywny ranking zagranicznych fachowców pracujących z polską reprezentacją: 1. Leo Beenhakker, Holandia (2006-09) Jako jedyny obcokrajowiec w dziejach reprezentacji Polski zanotował realne osiągnięcie, w dodatku historyczne. Jako pierwszy selekcjoner w dziejach polskiej piłki wywalczył awans na mistrzostwa Europy. Prowadzona przez niego reprezentacja potrafiła rozegrać świetne mecze, a ten zwycięski z Portugalią na Stadionie Śląskim kiedy dla nas dwa gole strzelił Euzebiusz Smolarek a u rywali grał Cristiano Ronaldo był być może najlepszym meczem Polski w XXI wieku. Na mistrzostwach 2008 roku Polska jednak nie wyszła z grupy, a i przykre porażki, wręcz klęski też się zdarzały. Jak choćby ta 0-3 ze Słowenią na wyjeździe po której bezceremonialnie zwolnił go ówczesny prezes PZPN Grzegorz Lato. Niemniej jest to najbardziej uznany fachowiec w prezentowanym gronie: w reprezentacji Holandii wiele lat był asystentem słynnego Rinusa Michelsa, dwa razy także selekcjonerem "Oranjes" (także na mundialu w 1990 roku). Był mistrzem Holandii z Ajaksem i Hiszpanii z Realem (w 1988 był na Stadionie Śląskim i prowadził Real w meczu z Górnikiem). Zanim trafił do Polski był selekcjonerem reprezentacji... Trynidadu i Tobago, którą doprowadził na mundial. W Polsce miał zwolenników i wrogów. To dlatego, że "Tulipan" był trochę wyniosły i zdarzało się, że pouczał nasze środowisko.. Nic dziwnego, że inni polscy trenerzy za nim nie przepadali. Bilans: 47 meczów: 22 zwycięstwa, 13 remisów i 12 porażek, bramki: 75-47 2. Paulo Sousa, Portugalia (2021) Prowadził reprezentację Polski przez cały 2021 rok. Pod jego przewodnictwem nie udało się wyjść z grupy podczas mistrzostw Europy. Miał mimo to wielu zwolenników, sam należałem do ludzi, którzy wierzyli, że może awansować do mistrzostw świata. Nie wygrał z żadnym silnym przeciwnikiem, najmocniejszym była Albania. Nie doznał też klęski, wszystkie mecze, które przegrała prowadzona przez niego reprezentacja były zacięte. Polska ani razy nie przegrała więcej niż jedną bramką. Cieniem kładzie się jego skandaliczny sposób odejścia, nie wypełniwszy kontraktu, wybrał lukratywną ofertę z Brazylii. Ciszej nad tą trumną... Bilans: 15 meczów: 6 zwycięstw, 5 remisów i 4 porażki, bilans bramkowy 37-20 3. Jean Prouff, Francja (1959-60) Przed igrzyskami olimpijskimi w Rzymie postanowiono sięgnąć po zagraniczną pomoc. Jean Prouff, pomocnik Rennes i Stade de Reims zaraz po wojnie grał w reprezentacji Francji. Bretończyk przyjechał do Warszawy. Przegrany mecz z Hiszpanią na Stadionie Śląskim oglądał jeszcze jako obserwator, a dwa miesiące później zasiadł jako trener na reprezentacyjnej ławce w meczu z Rumunią. Zajmował się jedynie szkoleniem reprezentantów, selekcjonerem był Czesław Krug. W Polsce spędził rok, współpracował także z Kazimierzem Górskim i Wacławem Pegzą. Problemem była bariera językowa. Największym sukcesem za jego czasów było wyjazdowe zwycięstwo 3-2 w Glasgow po którym gazety pisały, że "bomba Pola wstrząsnęła Szkocją". Na igrzyskach w Rzymie siedział na ławce w zwycięskim meczu z Tunezją (pięć goli Ernesta Pohla) oraz w przegranym z Argentyną (przy porażce z Danią nie było go z powodu niedyspozycji). Jego ostatnim meczem było remisowe towarzyskie spotkanie z... Francją w Warszawie, po którym spakował się i odleciał z rodakami do Paryża. Ciekawostką jest fakt, że siedział na ławce podczas dwóch zwycięskich meczów w eliminacjach z reprezentacją NRF a rywali prowadził... urodzony na Górnym Śląsku trener Georg Gawliczek. Bilans: 10 meczów (plus 3 uznane za nieoficjalne): 5 zwycięstw, 2 remisy, 3 porażki, bilans bramkowy: 28-22 4. Kurt Otto, Niemcy (1935-37) Ten były piłkarz m.in. Arminii Bielefeld w pierwszej połowie lat 30., napisał podręcznik futbolu. W 1935 roku został asystentem selekcjonera Józefa Kałuży, któremu pomagał w 13 meczach, m.in. podczas igrzysk w Berlinie gdzie Polska zajęła czwarte miejsce (tam akurat trzy spotkania z czterech są uznawane za nieoficjalne). Samodzielnie prowadził reprezentację tylko raz - w meczu z Łotwą w Rydze 1936 roku (3-3). Nie było innego wyjścia trener Kałuża w tym czasie prowadził bowiem reprezentację w... meczu z Jugosławią w Belgradzie. Przed wojną zdarzało się bowiem, że dwie różne reprezentacje Polski rozgrywały mecze tego samego dnia w różnych krajach. Otto został zwolniony w lutym 1937 roku. Zginął (a właściwie zaginął) pod Stalingradem jako artylerzysta pięć lat później - w 1942 roku. Bilans: 10 meczów (plus 3 uznane za nieoficjalne): 2 zwycięstwa, 2 remisy, 6 porażek, bilans bramkowy: 15-22 5. Andor Hajdu, Węgry (1954) W latach 50. Polacy ze zrozumiałych względów zapatrzeni byli w Węgrów. Po upokarzającej porażce z Albanią na trenerskiej ławce reprezentacji Polski zasiadł kolejny węgierski fachowiec Andor Hajdu. Pierwszy z tego grona, który wcześniej... zmierzył się z "Biało-Czerwonymi" (jako trener Bułgarii). W Polsce był jednak tylko kilka miesięcy. W jedynym oficjalnym meczu (remisowym z... Bułgarią) umożliwił debiut słynnemu Lucjanowi Brychczemu. Najlepszym meczem za jego czasów było nieoficjalne spotkanie z ZSRR (ostatecznie zapisano, że Moskwa gra w Warszawą). Na stadionie Dinama Moskwa wygrali goście 2-0, a Ryszard Wyrobek, bramkarz Ruchu obronił karnego. Już wtedy gola strzelił Gerard Cieślik, ale sławę przyniosą mu dopiero te dwa zdobyte dwa lata później. Bilans: 1 mecze (plus 2 uznane za nieoficjalne): 0 zwycięstw, 1 remis, 0 porażek, bilans bramkowy 2-2 6. Tivadar Kiraly, Węgry (1952) Ostatni w tym gronie, który wygrał z Polską mecz, co wiele mówi o stawce... Spotkanie nie zalicza się jednak do oficjalnych - chodzi o zwycięstwo na igrzyskach w Helsinkach z olimpijską reprezentacja Francji. Wcześniej Kiraly był jednym z bliskich współpracowników słynnego Gusztava Szebesa. Węgier pomagał przygotowywać się Polakom do wspomnianych igrzysk w Helsinkach - jako trener, nie selekcjoner. Sprawował nadzór na olimpijczykami w Chorzowie. W połowie 1952 w debiucie Kiraly jako trener wspomagający selekcjonera Ryszarda Koncewicza przegrał z Bułgarią. Na tamten mecz przybył komunistyczny premier Józef Cyrankiewicz. Tuż przed igrzyskami zdecydowano, że Koncewicza zastąpi Michał Matyas, ale nowy polsko-węgierski duet nie dał jednak rady: po wspomnianej wygranej 2-1 z amatorami z Francji na boisku w Lahti, silniejsza od Polaków okazała się Dania. Po tej porażce stojący na czele polskiej ekipy ubek Apolinary Minecki (wyjątkowo odrażająca postać) zażądał zwrotu ubiorów olimpijskich. Kiraly spakował się i....przeniósł do rodaków, którzy zdobyli potem złoty medal. Garnituru nie oddał. Bilans: 3 mecze (plus 1 uznany za nieoficjalny): 0 zwycięstw, 0 remisów, 3 porażki, bilans bramkowy: 1-8 7. Imre Pozsonyi, Węgry (1921) Trener Imre Pozsonyi poprowadził reprezentację w pierwszym historycznym meczu w dziejach. Wynikało to z faktu, że wtedy Kraków był najmocniejszym futbolowym ośrodkiem w kraju a Pozsonyi prowadził wówczas Cracovię, z którą zdobył pierwsze mistrzostwo Polski w 1921 roku. Wspólnie z pierwszym selekcjonerem Józefem Szkolnikowskim przygotował więc drużynę do historycznego meczu z Węgrami a potem samodzielnie poprowadził w Budapeszcie. Mało kto pamięta, że po wyjeździe z Polski Pozsonyi prowadził klub z Katalonii o nazwie... FC Barcelona, z którym w połowie lat 20. zdobył Puchar Hiszpanii. Zmarł w Nowym Jorku w latach 30. Bilans: 1 mecz: 0 zwycięstw, 0 remisów, 1 porażka, bilans bramkowy: 0-1 8. Istvan Szeder-Seid, Węgry (1950) W czasach stalinowskich uważano, że Węgrzy są najlepszymi futbolistami na świecie, to zresztą była prawda. Istvan Szeder-Seid w młodości, jak wielu innych trenerów, grał w Budapeszcie (Vasas). Wiele lat spędził na Słowacji więc kiedy przyjechał do Polski dogadywano się z nim po słowacku. Po przyjeździe dziwił się, że Polacy tak mało trenują, denerwował go brak ciepłej wody w niektórych klubach, bo zawodnicy nie mogli się wykąpać, narzekał na brak masażystów, ciepłego ubioru i dobrych butów, opracował zresztą projekt nowych. Polscy koledzy traktowali go z przymrużeniem oka (może z zazdrością) i nie traktowali poważnie. Uważali, że nie spisał się w towarzyskim meczu z Czechosłowacją, reprezentacja rzeczywiście wypadła blado (1-4) więc kapitanat zdecydował, że zastąpi go Ryszard Koncewicz. Bilans: 1 mecz, 0 zwycięstw, 0 remisów, 1 porazka, bilans bramkowy: 1-4 9. Gyula Biro, Węgry (1924) Gyula Biro w młodości był wszechstronnym piłkarzem. W macierzystym MTK grał na pozycji bramkarza, prawoskrzydłowego, obrońcy i pomocnika czyli...właściwie wszędzie! W Polsce dał się poznać jako trener Makkabi Kraków. Dlatego przed igrzyskami olimpijskimi w Paryżu na których po raz pierwszy wystąpiła reprezentacja Polski dostał szansę jej prowadzenia jako trener (kapitanem związkowym czyli selekcjonerem był wówczas Adam Obrubański). Biro właściwie został wsadzony na minę. Przed imprezą przegrał 1:5 z silną Szwecją a potem - już na igrzyskach aż 0-5 z rodakami (dwa gole wbił Polakom Zoltan Opata, po wojnie trener Górnika Zabrze). Biro nie mógł się utrzymać na posadzie, tym bardziej, że w kolejnej rundzie Węgrzy odpadli z... Egiptem! Po wojnie pracował jako trener w Ameryce Łacińskiej, m.in. w Salwadorze. Zmarł w Meksyku. Bilans: 2 mecze, 0 zwycięstw, 0 remisów, 0 porażek, bilans bramkowy: 1-10 Niesklasyfikowany: George Burford, Anglia (1920) Anglika wymieniamy w tym gronie symbolicznie. Ten zawodowy wojskowy znał się głównie na boksie, ale prowadził w Krakowie przygotowania reprezentacji Polski do udziału w igrzyskach olimpijskich w Antwerpii. "Nie znając nowoczesnych technik grania w piłkę nożną, prowadził jedynie przygotowanie w kierunku kondycyjnym". Ostatecznie Polska z powodu wojny z bolszewikami z udziału w igrzyskach musiała zrezygnować więc Burford nigdy nie miał okazji oficjalnie poprowadzić reprezentacji w jakimkolwiek charakterze a olimpijski rywal - Belgia otrzymał walkowera. Burforfd niby nie znał się na piłce ale... z Polonią Warszawa zdobył w 1921 roku wicemistrzostwo Polski w inauguracyjnym sezonie. Mało tego; potem był jeszcze dwukrotnie trenerem reprezentacji USA. Burford w latach 20. przyjeżdżał z amerykańskimi piłkarzami do Polski dwukrotnie - w 1924 Amerykanie wygrali na Agrykoli 3-2 a cztery lata później... prawie wygrali na Agrykoli 3-2, jednak Polska uratowała remis w ostatniej minucie. Bilans: 0 meczów Niesklasyfikowany: Alex James, Szkocja (1939) Alex James był zdecydowanie - obok Paulo Sousy - najlepszym piłkarzem z wymienionego tu grona. Filigranowy Szkot (160 cm) był jednym z najważniejszych piłkarzy świetnego Arsenalu Londyn lat 30. i strzelił ponad sto goli w angielskiej ekstraklasie! Przed wojną na zaproszenie PZPN przyjechał do Polski i zgodnie z podpisanym kontraktem w czerwcu i lipcu, przez 6 tygodni, pomagał ówczesnemu selekcjonerowi Józefowi Kałuży prowadzić zajęcia. Dał w kość kadrowiczom pod względem kondycyjnym. Polskim klubowym szkoleniowcom pokazywał też obowiązujące na wyspach metody treningowe. Nie uczestniczył jednak bezpośrednio w żadnym meczu reprezentacji Polski. Bilans: 0 meczów Paweł Czado