27-letni dziś Lipski wypłynął na szerokie wody w Ruchu Chorzów. Trafił tam z Pomorza Zachodniego jako 18-latek. Przyszedł do zespołu Młodej Ekstraklasy i Waldemar Fornalik bardzo szybko dostrzegł i uwierzył w jego umiejętności, jego możliwości. 20-letniego chłopaka wprowadzał do ekstraklasy w sezonie 2014/2015. Lipski szybko wywalczył wtedy miejsce w składzie, w następnym sezonie był już podstawowym zawodnikiem. Imponował przeglądem pola, strzałem z dystansu, wyrafinowanymi podaniami, zdobywał bramki. W tamtym czasie był piłkarzem jak należy. Ruch Chorzów z młodym talentem Patryk Lipski wyróżniał się na tyle, że trafił do młodzieżówki. Pamiętam jak w 2016 roku reprezentacja Polski do lat 21 pokonała w Tychach rówieśników z Niemiec 1-0. Podporą tamtego zespołu był właśnie Lipski. Pomocnik Ruchu zanotował wówczas asystę; po jego centrum z rzutu wolnego wolnego gola zdobył Dawid Kownacki. W Ruchu Lipski rozegrał w ekstraklasie ogółem 66 meczów, zdobył 11 bramek. W Ruchu, jak wiadomo, nie było pieniędzy i w 2017 roku odszedł do Lechii Gdańsk, ale tam - o dziwo - już się nie wybił. Najpierw występował regularnie, ale potem coraz częściej wchodził z ławki. Niewiele od niego zależało. Ogólny bilans: 59 występów w lidze i ledwie 6 goli. W finale Pucharu Polski, który Lechia zdobyła w 2019 roku wszedł na boisko jako rezerwowy. Nienadzwyczajne notowania Lipskiego w Lechii nie przeszkadzały jednak Waldemarowi Fornalikowi. Szkoleniowiec Piasta znał możliwości dawnego podopiecznego i wierzył, że Gliwicach wydobędzie je znowu. A Lipski znowu chciał czuć się potrzebny, w dodatku wiedział jakie Fornalik ma oczekiwania i metody pracy. Wydawało się, że obie strony na tym skorzystają. Zadania Lipski w Piaście nie miał łatwego: wypełnić przynajmniej w jakimś stopniu lukę po odejściu Jorge Felixa. Dziś już wiadomo, że nie podołał. Piast Gliwice: Trudno mieć pretensje do Waldemara Fornalika Patryk Lipski był w Piaście przez półtora roku. W tym okresie rozegrał oczywiście kilka dobrych meczów, momentami wyróżniał się. Jednak w zawodowym futbolu "kilka" i "momentami" to jednak zbyt mało. Właśnie dlatego Piast ostatecznie zdecydował pożegnać się z tym piłkarzem. Półtoraroczny bilans Lipskiego w Gliwicach to 38 meczów i ledwie jeden gol. W ostatniej rundzie w starciu z Rakowem Częstochowa Lipski zmarnował rzut karny przy wyniku 2-1 dla Piasta, ostatecznie gliwiczanie przegrali 2-3. Miał też lepsze mecze, choćby ze Stalą Mielec kiedy zanotował dwie asysty a jego zespół wygrał 2-0 (było to pierwsze zwycięstwo Piasta w sezonie). Gola jednak nie strzelił ani jednego.Losy Lipskiego w Piaście pokazują, że w zawodowej piłce nie ma sentymentów. Sentymenty są istotne dla nas, dla kibiców. Trener i działacze muszą trzymać się innej brutalnej lecz skutecznej zasady: "jesteś tak dobry jak twój ostatni mecz". Waldemar Fornalik mógł w Lipskiego wierzyć i wierzył. Jednak w pewnym momencie uznał jednak, że to nie to. Trudno mieć o to do niego pretensje. Dlatego dziś lepszą przyszłość Piasta mają w środku pola budować już zupełnie inni, nowi piłkarze.