Z Albanią biało-czerwonym nigdy nie szło lekko, łatwo i przyjemnie. Zaledwie raz udało się wygrać więcej niż jedną bramką! 1. Polska - Albania, 1949: rozpoczął Gerard Cieślik Pierwszy mecz przypadł w czasach stalinizmu. Dyktatura komunistyczna w Albanii była wówczas ostra, żelazną ręką rządził tym krajem Enver Hodża. Tajna policja Sigurimi była wszechwładna niczym w Polsce Urząd Bezpieczeństwa. Hodża był zapatrzony w Stalina, do nieporozumień między Albanią i ZSRR dojdzie dopiero po śmierci "Koby". Było to widać nawet w piłce nożnej: konsultantem albańskiej reprezentacji był wówczas radziecki trener Boris Apuchtin. Oczywiście i w Polsce trzeba było podlizać się komunistycznej władzy więc podkreślano, że Apuchtin "narzucił nowoczesne wzorce szkoleniowe". Na Stadionie Wojska Polskiego biało-czerwoni wygrali jednak 2-1 a pierwszego gola zdobył Gerard Cieślik. Była to już trzynasta bramka w reprezentacji asa Ruchu Chorzów. Czasy komunistyczne, ale jedna historia zupełnie niekomunistyczna: PZPN za zgodą Głównego Komitetu Kultury Fizycznej przyznał wówczas pierwsze po wojnie... premie za zwycięstwo! A Hodża? Umrze - ciągle dzierżąc władzę - dopiero niespełna dwa miesiące przed słynnym meczem Polski z Albanią, który uratował Zbigniew Boniek w 1985 roku. 2. Albania - Polska, 1953: jedyna porażka Prawie dziewięć miesięcy po śmierci Stalina przytrafiła się Polakom w towarzyskim meczu zawstydzająca porażka 0-2. Nie pomógł fakt, że na bramce stał najlepszy polski bramkarz wszech czasów Edwarda Szymkowiak. Jest jednak dobre usprawiedliwienie! Trzeba bowiem pamiętać, że ówczesne możliwości i umiejętności organizacyjne PZPN-u były najgorsze w historii: wyprawa trwała miesiąc. Polacy jechali pociągiem do Rumunii a stamtąd... płynęli statkiem przez Morze Czarne, Morze Marmara, Morze Egejskie, Morze Śródziemne, Morze Jońskie do albańskiego portu Durrës. Stamtąd znowu pociągiem do Tirany. Jak w takich okolicznościach wygrać? 3. Albania - Polska, 1970: najwyższe zwycięstwo Mecz odbył się w ramach eliminacji mistrzostw Europy na Stadionie Śląskim. Frekwencja była jedna z najniższych w historii - zaledwie 10 tysięcy widzów. Ci, którzy przyszli widzieli bramki trzech asów, którzy przeszli do historii polskiej piłki: Roberta Gadochy, Włodzimierza Lubańskiego (był to jego pierwszy mecz w roli kapitana reprezentacji Polski) i Zygfryda Szołtysika. Jednocześnie był to drugi i ostatni w reprezentacji mecz Piotra Czai, rewelacyjnego bramkarza Ruchu Chorzów. Jest jedynym bramkarzem w historii, który w reprezentacji Polski rozegrał więcej niż jeden mecz (pierwszy jeszcze w barwach GKS-u Katowice) i nie puścił ani jednego gola. Kibicuj Polakom na Mistrzostwach Europy - sprawdź terminarz mistrzostw 4. Polska - Albania, 1984: nie dopieszczono sędziego Reprezentacja Antoniego Piechniczka w zaskakujący sposób remisuje u siebie z Albanią w eliminacjach mistrzostw świata Mexico'86. Polacy po meczu są wściekli, szwajcarski sędzia Bruno Galler nie dyktuje m.in. ewidentnego karnego za faul na Andrzeju Pałaszu z Górnika Zabrze. Plotki głosiły, że sędziowie przed meczem nie zostali należycie potraktowania. Rok 1984: to szczyt PRL-owskiej siermiężności. Prosto z Okęcia trójka arbitrów została przewieziona do Mielca gdzie odbywał się mecz, ale na miejscu okazało się, że jedyny hotel w mieście zajęli już Albańczycy. Szwajcarzy jedzą lichy obiad w suterenie (na stole leży chleb, ale obiad podano tak późno, że głodni arbitrzy najpierw zjedli ten chleb na sucho) i zostają wywiezieni do hotelu w Rzeszowie. Dostają tam dwa apartamenty: jeden dla głównego, drugi dla liniowych. W międzyczasie przyjeżdża jednak ważny działacz PZPN więc jeden apartament zostaje sędziom odebrany... Mecz kończy się wynikiem 2-2. 5. Albania - Polska, 1985: popis Zbigniewa Bońka W rewanżu Polska wygrywa na wyjeździe dzięki niezwykłemu wyczynowi Zbigniewa Bońka. Polacy nie chcą niczego zaniedbać. Zabierają do Tirany nie tylko własne wyżywienie, ale i... kelnerów. Wygrywają po bramce "Zibiego", który na mecz dociera z Brukseli prywatnym samolotem Giovanniego Agnellego, właściciela Juventusu. Zaledwie bowiem dzień wcześniej występuje w zwycięskim dla jego drużyny finale Pucharu Europy. To był słynny mecz na Heysel. Na stadionie ginie 39 włoskich kibiców a Boniek wykazuje się niezwykłą odpornością fizyczną. Po świetnej akcji Jana Urbana zdobywa jedyną bramkę. To zwycięstwo sprawiło, że w ostatnim meczu eliminacji wystarczył Polakom zwycięski remis z Belgią na Stadionie Śląskim. 6. Polska - Albania, 1988: w autobusie z Albańczykami To mój pierwszy mecz między tymi rywalami, który ogladałem z trybun. Polska wygrywa po przeciętnym meczu a zwycięstwo w końcówce ratuje Krzysztof Warzycha z Ruchu. Nie to jest jednak najważniejsze. W tamtym okresie jestem szalonym łowcą autografów. Przyjechałem na oficjalne treningi obu drużyn. Selekcjoner Wojciech Łazarek zgodził się podpisać, ale pod warunkiem, że zaśpiewam z nim w słynnym tunelu "My som chopcy z Górnego Ślonka". No to zaśpiewaliśmy... Potem na tapetę wziąłem Albanię. Byłem dość bezczelny a wówczas stadionowe służby bezpieczeństwa nie były jeszcze tak rozwinięte. Dlatego kiedy autokar z gośćmi podjechał pod stadion po prostu do niego wsiadłem i zebrałem podpisy od zdumionych moją obecnością piłkarzy. Dobrze, że siedzący na przedzie selekcjoner Shyqyri Rreli na to się zgodził i sam z uśmiechem się podpisał! 7. Polska - Albania, dwa podobne mecze w XXI wieku W tym stuleciu Polska grała z Albanią dwa razy towarzysko. W obu wygrała 1-0, w obu gole strzelił Maciej Żurawski. Za pierwszym razem - w 2005 roku w... 1. minucie (dokładnie w 32.sekundzie, to najszybszy gol w historii polskiej reprezentacji) a za drugim - w 2008 roku w... 3. minucie. W tym drugim spotkaniu debiutował Roger Guerreiro. Ciekawe, że selekcjonerami obu drużyn byli... Holendrzy - Leo Beenhakker i Arie Haan. Był to jak dotąd ostatni mecz między tymi drużynami. Na kolejny czekamy więc 13 lat.