W niedzielę oglądałem mecz pierwszej ligi między GKS-em Katowice a Zagłębiem Sosnowiec. Spotkanie odwiecznych rywali, sąsiadów zza miedzy, których kibice się nie znoszą - czy może być większy gwarant emocji? W dodatku spotkanie było rzeczywiście fantastyczne, pełne zwrotów akcji, niecodziennych sytuacji, wspaniałych dryblingów i efektownych bramek! Stadion to nie kościół, ale... Z przykrością zauważam, że zdarzyło się jednak również coś, co nie powinno mieć miejsca. Ja wiem, że stadion to nie kościół i zdaję sobie sprawę, że rzucone czasem grube słowo czy nawet skandowanie obelżywego hasła jest nieodrodnym elementem futbolowej rzeczywistości. Sam doceniam dowcipne i złośliwe hasła wobec adwersarzy, niektóre miały niepowtarzalny polot... To oczywistość, muszę ją jednak zaznaczyć przed słowami, które chcę napisać. Szczerze mi przykro, że mecz na Bukowej stał się okazją do aż takiego festiwalu nienawiści. Piłka nożna jest jak szkło powiększające, w niej wszystko jest "bardziej". Szczęście, które przeżywa się w spełnieniu na stadionie "jest jakieś bardziej", ale i chamstwo, które wypluwa się z siebie - "jest jakieś bardziej". Napiszę wprost: zachowanie niektórych kibiców GKS-u Katowice podczas tego meczu było moim zdaniem obrzydliwe [o fanach Zagłębia nie napiszę nic z prostego powodu - nie było ich na trybunach, sektor gości był pusty, choć zapewne niektórzy z nich byli incognito].Zaczęło się od wielkiego transparentu, który być może nie był zrozumiały dla ludzi spoza województwa, ale w założeniu miał być złośliwością wobec ludzi z sąsiedniego miasta. Jego treść brzmiała: "Jak wam w ryju głupie kmioty stojąc w korku do roboty?" Inicjatorom chodziło o fakt, że rano na trasie z Sosnowca do Katowic a popołudniu na trasie z Katowic do Sosnowca regularnie tworzą się korki z czego można przyjąć założenie, że sosnowiczanie jeżdżą na Śląsk do pracy". Dla twórców transparentu miał to być chyba dowód na wyższość Śląska nad Zagłębiem. Dla mnie osobiście to raczej dowód na to, że coraz trudniej na naszych stadionach o złośliwość z polotem. Plugastwo z lufy karabinu maszynowego Bardziej doskwierało mi jednak coś innego, zupełnie nie mogę tego zrozumieć. Stadion przy Bukowej ma to do siebie, że wystarczy trochę więcej ludzi i już atmosfera jest fantastyczna a doping niesie się aż do nieba. Rzeczywiście, było głośno, kibice dawali z siebie wszystko. Niestety; plugastwo też bije z większą siłą. Cztery metry ode mnie, już w sektorze kibiców, siedział facet, który bezustannie lżył sędziego i rywali. Przekleństwa wylewały mu się z ust z szybkością karabinu maszynowego. Nie potrzebował nawet pretekstu żeby je z siebie wyrzucać. Był jak brzęcząca mucha, która zmienia się w wyjącego bawoła. Wiem, wiem - powiecie, że to nic nowego. Miałem jednak nadzieję, że skoro tak dawno nie było meczu GieKSy z Zagłębiem to może szansę ma jakaś nowa tradycja, tradycja "skupiania się na własnym klubie i graczach"? Wiem, jestem naiwny. Będę jednak niezmiennie w sobie tę naiwność pielęgnował. Mam bowiem świadomość, że takie zdarzenia to nakręcająca się spirala rodząca chęć odwetu. Wybaczcie: zdarzyło się coś czego nie można pominąć milczeniem, bo milczenie jest wyrazem aprobaty. Niezmiennie jednak będę wierzył, że kiedyś to minie a najprzyjemniejszą - i jedyną - formą wyrażenia wyższości będzie złośliwy uśmieszek przy przywitaniu się z kolegą/koleżanką z pracy, którzy są "stamtąd", ewentualnie hasło: "słabo wczoraj wypadliście, gorole/hanysy". Wiem, jestem naiwny.