Za bajtla wydawało mi się, że będzie istnieć zawsze. Była dla mnie wówczas symbolem stałości i pewności: skoro ona góruje nad okolicą, to nam nic nie grozi. Ułuda: zniknęła niespełna piętnaście lat temu, a my nadal w dobrym zdrowiu... Z perspektywy czasu widać, że nie istniała długo. Do użytku została oddana dopiero w lipcu 1962 roku czyli 6 lat po otwarciu stadionu. Usytuowana była dokładnie 115 metrów od środka boiska. Stała się jego najbardziej znanym symbolem, nieczęsto spotyka się przecież stadiony z wieżą... Nasza miała 40 metrów wysokości i wznosiła się ponad 60 metrów nad areną. Milicja Obywatelska i... Polskie Towarzystwo Miłośników Kaktusów Jej budowę rozpoczęto wraz z budową całego stadionu, ale kiedy go otwierano istniała jeszcze tylko jej podstawa z lożą honorową. Kiedy ją zbudowano od razu stała się centrum dowodzenia: tam funkcjonowała dyspozytornia, tam włączano jupitery, sterowano nagłośnieniem, tam urzędował spiker. Działała tam również restauracja, zwana "klubem olimpijczyka" - organizowano tam spotkania ze znanymi ludźmi sportu. Wieża była świadkiem najsłynniejszych zwycięstw w naszym futbolu, jego symbolem z lat 70. i 80. (2-0 z Anglią w 1973, 4-1 z Holandią w 1975, 2-0 z Holandią w 1979, 1-0 z NRD w 1981 czy 1-0 z Włochami w 1985). Urzędowały tam instytucje oczywiste (Milicja Obywatelska, co nie jest niczym dziwnym bo z góry miała znakomity punkt obserwacyjny) i nieoczywiste (jak doszło do tego, że siedzibę miało tam... Polskie Towarzystwo Miłośników Kaktusów do dziś jest dla mnie zagadką). W latach świetności pracowało w niej 50 osób. W czerwcu 1973 roku, przed meczem z Anglią, oddano nowe stanowiska komentatorskie dla dziennikarzy Tragedia podczas meczu z Irlandią Doszło tam jednak również do tragedii. Niespełna pięć lat wcześniej, 30 października 1968 roku, w trakcie meczu Polska - Irlandia zasłabł w niej 78-letni Joseph Wickham - ówczesny sekretarz generalny irlandzkiej federacji piłkarskiej. Wszystko dlatego, że z dolnych kondygnacji nie kursowała winda i Wickham wspinał się po wąskich, charakterystycznych, spiralnych schodach wieży. Te schody były ewenementem na skalę krajową: były pierwszymi w Polsce schodami wiszącymi o planie koła na dziewięciu kondygnacjach. Wickham nie przeżył jednak tej wspinaczki. Dostał zawału i po paru dniach zmarł w szpitalu Akademii Medycznej. Wieża drga w rytm przebojów AC/DC Stadion starzał się jednak, wraz z nim - wieża. Plany jej modernizacji były bogate, pamiętam wiele z nich - miało tam powstać muzeum, nowoczesne kawiarnie, przyciągać miał taras widokowy a trybuna honorowa miała liczyć 200 miejsc. Niczego z tych zamierzeń nie udało się nigdy zrealizować. Nic dziwnego, że jej znaczenie zaczęło jednak maleć... Nie unowocześniano jej więc straż pożarna konsekwentnie nakazywała wyłączanie z użytkowania kolejnych pięter. CZYTAJ TAKŻE: Piękne sceny na Stadionie Śląskim. Organizatorzy dali kibicom pole do popisu Wieża służyła z czasem jako... słup reklamowy. Anonsowano z niej wielkie wydarzenia, niekoniecznie sportowe. W 1991 przykrył ją ogromny banner, który zapowiadał imprezę Monsters of Rock. Był to pierwszy tak wielki koncert w Polsce, jeden z kilku wielkich, który odbył się na Stadionie Śląskim. 70 tysięcy ludzi przyszło wtedy na stadion żeby usłyszeć m.in. AC/DC czy Metallicę. Wieża Stadionu Śląskiego poruszała wiele umysłów Dziennikarze i służby pracowały w niej do meczu z Anglią w 1993 roku. Budynek został zamknięty właśnie w latach 90., bo zaczęły z niego odpadać fragmenty elewacji. Z tego powodu w 2004 roku została ona całkowicie usunięta - tak, że pozostał jedynie straszący, metalowy szkielet wieży. Wieża istniała do 2008 roku. Ostatni mecz międzypaństwowy, którego była świadkiem, odbył się 1 czerwca 2008 roku. Polska zremisowała wówczas 1:1 w towarzyskim spotkaniu z Danią. Na meczu Polska - Czechy w eliminacjach do mundialu w 2010 widoczny był już tylko jej niewielki fragment. Potem zlikwidowano ją w związku z realizacją projektu modernizacji, który zmienił charakter Stadionu Śląskiego, dziś nowoczesny obiekt jest całkowicie zadaszony. "Niewiele jest budynków, które przy tak skromnej kubaturze poruszały przez tak długi czas tak wiele umysłów" - pisał z dumą we wspomnieniach Julian Brzuchowski, architekt stadionu. Trudno nie przyznać mu racji.